Sluchajcie,musicie mi pomoc. Mam kolezanke ona ma chlopaka ktorego chce, a ja nie. Mialam juz chloapka i to nie jednego ale teraz jakos nie moge znalesc, prosze powiedzcie co mam zrobic zeby jakis fajny chlopak zwrocil na mnie uwage,prosze o dobre rady Co moge zreobic zeby dziewczyna zwróciła na mnie uwage? 2013-02-22 21:09:21; Co zrobić żeby dziewczyna zwróciła na mnie uwagę? 2011-09-12 16:30:51; Co zrobi aby dziewczyna zwróciła na mnie uwage 2011-04-02 13:05:43; Co zrobić żeby laska zwróciła na mnie uwage? 2011-01-25 18:15:18; Co mam zrobić by dziewczyna zwróciła na mnie MOŻE SIE DLA NIEKTÓRYCH WYDAC BANALNE MOJE ZACHOWANIE ALE: MAM 16 LAT ON MA 17 WIDUJEMY SIE NA PRZERWACH. CO ZROBIC BY ZWROCIL NA MNIE UWAGE?? P.S ON JEST BARDZO LADNY(TROCHE LALUS) a JA JESTEM Co zrobić by on zwrócił na mnie uwagę? 2010-05-31 20:15:17 Co zrobić by chłopak zwrócił na ciebie uwagę ? 2010-05-17 18:51:35 Co zrobić aby zwrócił uwagę ? 2011-02-14 21:01:14 Co zrobic żeby on zwracał na mnie uwage.? 2012-08-13 08:21:29; Jak zrobić żeby chłopak zwracał na mnie uwage >? 2010-02-25 08:09:28; Co zrobić , żeby mój chłopak zwracał na mnie uwage,a nie na inne laski? 2012-07-23 12:48:13; Co mam zrobić aby chłopak który mi się podoba zwracał na mnie uwage i mnie polubił? 2010-02-20 18:06:45 Co zrobić by chłopak na mnie zwrócił uwagę? 2018-12-01 19:30:01 Co zrobić by chłopak zwrócił na ciebie uwagę ? 2010-05-17 18:51:35 Co zrobić by chłopak zwrócił na mnie uwagę ? 2013-08-10 20:53:32 3TxId. Komentarze sameQuizy: 2 Zablokuj Zgłoś • 5 lat temuZagadaj do niego ! Jesteś zbyt nieśmiała ! Otwórz się, zagadaj do niego. Nie bój się. Prawie nic o nim nie wiesz. To okazja aby się dowiedzieć. Po prostu zagadaj !Tylko że ja tak robie cały czas ;-; Odpowiedz Zablokuj Zgłoś Adelina • 5 lat temuBądź sobą ! Nie popisuj się tak ! Pokaż* że jesteś jego przyjaciółką. Odpowiedz 1 2011-08-21 00:37:28 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2011-08-22 11:09:15) ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Temat: Rozwieść się czy nie?witam,jestem tu od paru minut wiec nie bardzo wiem od czego moim obecnym mezem znamy sie 15 lat,bylismy dobrymi przyjaciolmi,8 lat temu zaczelismy sie spotykac,po dwoch latach urodzil nam sie syn,rok poznie wzielismy slub,potem wyjechalismy do szkocjii za praca oczywiscie,tam urodzila sie nasza coreczka,ukladalo nam sie w sumie dobrze,az pewnego roku nie wiem co sie stalo przestalam miec ochote na bliskosc z mezem,coraz rzadziej sypialismy ze soba (nigdy nie bylo mi za dobrze w lozku ale jakos to wytrzymywalam).Nie sypiamy ze soba juz prawie dwa lata,ja powiem szczerze ze nie czuje takiej potrzeby ale wiem ze jemu bardzo tego brakuje ale jakos nie potrafie sie przelamac. Rok temu dostalismy mieszkanie,myslalam ze jak bedziemy na swoim to cos sie zmieni na lepsze ale wrecz przeciwnie jest gorzej,teraz to nawet sypiamy osobno,maz spi w sypialni a ja w duzym pokoju i nadal jest mi ciezko zeby sie przelamac,dodam tylko ze nie pracuje aktualnie,wychowuje dzieci,mysle o odejsciu bopowiem szczerze ze nie jestem szczesliwa,a jak matka jest nieszczesliwa to i dzieci sa nieszczesliwe,ale boje sie ze nie znajde pracy i ze nie dam rady sama wychowac czas czulam sie jak taka kura domowa,niezadbana tylko dzieci i dom az do pewnego momentu. Pare miesiecy temu wzielismy pozyczke i przyszedl do nas do domu przedstawiciel,bardzo sympatyczny mlody chlopak,mowiemlody bo majac 35 lat wszyscy wydaja sie mlodzi. Wogole nie zwracalam na niego uwagi az do pewnego momentu,powiem tylko tyle ze widujemy sie co tydzien akurt w czasie kiedy jestem sama, zaczal pisac do mnie sms, zaczal sie usmiechac a ja nie wiedzialam co mam o tym wszystkim miedzy nami nigdy nie bylo ale zmienil sie moj stosunek do mojej osoby,zaczelam osiebie dbac,uswiadomilam sobie ze jestem atrakcyjna skoro mlody chlopak zwrocil na mnie uwage i to jest bardzo mile,nie powiem podoba mi sie on ale nie lubie wcinac sie w zwiazek,on jest z kims zwiazany jamam rodzine,meza ktory nie pamieta o rocznicy,urodzinach itp,nie wiem czyjestem zdolna do zdrady ale nie bede uciekac przed flirtowaniem,czujesie atrakcyjna,seksy,ale coraz czesciej mysle o rozwodzie,nie wiem co mam zrobic,nie chce sie z kims wiazac ale tez nie mam sily dluzej ciagnac czegosco nie ma napiszcie co myslicie o mojej sytuacji,dziekuje, ciotka 2 Odpowiedź przez Wielkopolanin 2011-08-21 01:12:57 Wielkopolanin Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-24 Posty: 121 Odp: Rozwieść się czy nie?Jeżeli nie kochasz męża to w czym problem ?Albo chcesz to uratować czyli terapia albo wspólny wyjazd tylko we dwoje może to obudzi dawne uczuciealbo to zakończ, męczysz siebie i bym spróbował uratować związek, facet może nie wiedzieć że między wami jest tak źle, a przynajmniej nie myśli nad go przyduś i powiedz jak w rzeczywistości wygląda sytuacja, jeżeli nie zacznie się starać to nie ma sensu ale daj mu szanse. Ja takiej nie dostałem 3 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-21 08:36:31 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Nie jest dobrze, gdy małżeństwo to tylko "na dobre" a gdy pojawia się "na złe" to od razu rozwód. Zawsze były kryzysy w małżeństwach, ale problemy trzeba rozwiązywać a nie od razu rejterować. Tak nie można. Jak są dzieci, trzeba pomyśleć o nich również. Może potrzebna jest pomoc fachowców? Terapia małżeńska lub seksuolog. Żeby nie mieć sobie do zarzucenia, że nic się nie zrobiło dla ratowania RODZINY. Rodzina to nie tylko mąż i żona to też bezbronne dzieci, którym świat się może wywrócić do góry nogami. To, że teraz zaczęłaś dbać o siebie to dobrze, ale rób to dla siebie, dla własnego dobrego samopoczucia a nie dla kogoś. Warto to wszystko dobrze przemyśleć. Czy mąż jest dobrym ojcem? "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 4 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-21 09:02:36 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?kilkakrotnie probowalam podjac rozmowe i mowilam w czym problem,mowilam ze nie jestem szczesliwa ze musimy cos z tym zrobic ale jak tylko ja probuje to juz po prostu nie mam sily,mi sie wydaje(znajac meza tyle czasu) ze on chyba czeka az ja podejmejakas decyzje,po prostu ze wszystkim tak jest jak ja czegos nie postanowie to on sie nie zdecyduje na nic. Mam problem bo on nie potrafi rozmawiac o uczuciach, i niby on to wszystko rozumie ale nie probuje nic zrobic,czasami mam wrazenie ze to jest takie wykanczanie psychiczne,a jezeli chodzi o dbanie o siebie dla kogos to nie robie tego dla tego chlopaka co poznalam tylko dla siebie,przez ostatnie lata nie czulam sie atrakcyjna w oczach meza,czy sie ladnie ubralam czy wymalowalam nie bylo zadnej reakcji i myslalam ze moj urok osobisty przeminal wraz z wiekiem ale jednak moge sie podobac,dziekuje wam za rady i dzisiaj ostatni raz porozmawiam z mezem i zobaczymy. 5 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-21 09:16:16 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:kilkakrotnie probowalam podjac rozmowe i mowilam w czym problem,mowilam ze nie jestem szczesliwa ze musimy cos z tym zrobic ale jak tylko ja probuje to juz po prostu nie mam sily,mi sie wydaje(znajac meza tyle czasu) ze on chyba czeka az ja podejmejakas decyzje,po prostu ze wszystkim tak jest jak ja czegos nie postanowie to on sie nie zdecyduje na nic. Mam problem bo on nie potrafi rozmawiac o uczuciach, i niby on to wszystko rozumie ale nie probuje nic zrobic(...) dzisiaj ostatni raz porozmawiam z mezem i nie wszyscy potrafią mówić o uczuciach - ale to chyba nagle na niego nie spadło? Przedtem był wylewny w rozmowach?Nie napisałaś czy mąż jest dobrym ojcem. To czy Ty jesteś szczęśliwa to jedno, a to czy dzieci czują się bezpieczne i szczęśliwe to drugie. Jeżeli mąż jest z tych, co to trzeba prowadzić za rączkę TO Ty podejmij decyzję. Albo idziemy razem na terapię albo sorry Gregory trzeba będzie pójść każde w swoją stronę. Może to nim potrząśnie i spowoduje jakąś reakcję. "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 6 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-08-21 09:41:25 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-08-21 09:46:52) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,007 Odp: Rozwieść się czy nie? To, że Twój mąż ma kłopoty z okazywaniem uczuć i mówieniem o nich wprost, to jego cecha znana Tobie od dawna. Cóż zatem stało się takiego, że TERAZ to Tobie przeszkadza?Jeśli Twój mąż nie ma potrzeby uczestniczenia we wspólnej terapii, możesz rozpocząć terapię indywidualną, własną. To również wpłynie na wasze wzajemne relacje. Jeśli Twoje zachowanie ulegnie zmianie, mąż będzie musiał się do niego dopasować. I nie jest tak, że do odbudowania związku konieczna jest terapia obojga partnerów - to raz jeszcze Twój pierwszy post. Nie oglądając się na męża, podejmij własną terapię. Brak seksu jest skutkiem, nie przyczyną, kłopotów. I można myśleć o sobie, że jest się piękną, atrakcyjną, mądrą kobietą, itd. BEZ komplementów ze strony męża. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 7 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-21 10:58:54 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?nawiazujac do odpowiedzi ,nie wiem co sie stalo ale przed urodzeniem dzieci i tego jak sie pobralismy bylo inaczej,wszystko zaczelo sie na dobre jak urodzila sie nasza corka,wszystko jakby sie skonczylo,ja zajmowalam i zajmuje sie glownie domem i dziecmi a on tylko jest ojcem? Trudno powiedziec bo nigdy go nie ma jak jest potrzebny,jak wraca z pracy to ja akurat rozumiem ze jest zmeczony ale jak ma wolne albo urlop to wcale mu sie nie spieszy zeby wstac i spedzic dzien z dziecmi ktore tak bardzo podobno chcial,nawet jak dzieci go budza to ich wyrzuca z sypialni,potem jest lezenie na kanapie i gapienie sie w tv,jak tak ma wygladac dalej moje zycie to sobie podziekuje,na chwile obecna jestem i matka i ojcem,podejmuje wszystkie decyzje i nie mam w nim zadnego wsparcia,calkiem jakby przestal sie starac po tym jak juz wzielismy slub,bo po co sie starac jak juz ja zdobylem,ja to tak staram sie robic wszystko zeby nasz dom byl domem,takim rodzinnym,ale on nawet swieta potrafi zepsuc,przykromi to pisac ale mam wrazenie jakby bycie ojcem i mezem przeroslo go i nie odnajduje sie w tym. 8 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-08-21 11:21:34 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,007 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:(...)przed urodzeniem dzieci i tego jak sie pobralismy bylo inaczej,wszystko zaczelo sie na dobre jak urodzila sie nasza corka,wszystko jakby sie skonczylo,ja zajmowalam i zajmuje sie glownie domem i dziecmi a on tylko pracuje.(...)Jeśli dobrze zrozumiałam, w sposób nieformalny dokonaliście podziału obowiązków. Ty - zajmujesz się domem i wychowywaniem dzieci, Twój mąż - zajmuje się zarabianiem pieniędzy dla całej rodziny. Po tylu latach takiego układu, który również Tobie odpowiadał (albo i nie, ale nie mówiłaś o tym głośno) trudno go zmienić i nakłonić męża do wypełniania innych zadań. Poza tym unikanie poruszania trudnych spraw weszło w krew nie tylko jemu, ale i Tobie. Przykład? ciocia44 napisał/a:(...)nigdy nie bylo mi za dobrze w lozku ale jakos to wytrzymywalam(...)Moja dobra rada: nie przerzucaj całej odpowiedzialności za niezbyt udany związek na męża. Przyjrzyj się też swoim "zasługom", wyjdzie to tylko na zdrowie i Tobie, i Twojemu Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 9 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-21 11:32:20 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? {Jeśli dobrze zrozumiałam, w sposób nieformalny dokonaliście podziału obowiązków. Ty - zajmujesz się domem i wychowywaniem dzieci, Twój mąż - zajmuje się zarabianiem pieniędzy dla całej rodziny. Po tylu latach takiego układu, który również Tobie odpowiadał (albo i nie, ale nie mówiłaś o tym głośno) trudno go zmienić i nakłonić męża do wypełniania innych zadań.} Nigdy nie dzielilismy obowiazkow,kiedys pracowalismy oboje i oboje zajmowalismy sie domem,jak urodzilo sie pierwsze dziecko wstawal w nocy,pomagal,potem cos sie stalo i przestal,ale jak juz dwojka dzieci byla w domu to juz tak jakby obchodzilo go tylko czy obiad jest zrobiony,wiedzialam ze ma sklonnosci do tego bo jest jedynakiem i zawsze matka za niego wszystko robila ale jak zamieszkalismy razem to bylam mile zaskoczona jego pomoca,i pisze ze sie staral tylko do slubu bo jak sie pobralismy to wszystko sie jezeli chodzi o sypianie to kilkakrotnie mowilam mu ze nie jestem usatysfakcjonowana i ze musimy cos zmienic w seksie ale on nie stara sie zeby mi bylo dobrze tylko czeka zeby skonczyc,sory za szczerosc,ale jezeli ktos mowi ze czegos nie lubi to staram sie cos zmienic ale jezeli mi cos nie pasuje i musze to znosic to wole tego nie robic. 10 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-08-21 11:41:48 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,007 Odp: Rozwieść się czy nie? Jego wina, jego wina, jego wina, jego wina, jego ten sposób nie naprawisz związku, ale może o to właśnie Tobie chodzi. Wówczas obrzydzanie sobie faceta i obarczanie go wyłączną odpowiedzialnością za kłopoty w związku, jest najlepszą metodą. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 11 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-21 12:26:01 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? moja wina moja wina moja winatylko tyle potrafisz,osadzac innych,napisalam przeciez ze bylo dobrze i cos sie zmienilo ale chyba dobrze nie umiesz czytac,bo sadzac po twojej wypowiedzi to ty uwazasz ze kobieta powinna robic wszystko i zawsze jest wina kobiety,ty masz za bardzo wyidealowany poglad jak powinno wygladac malzenstwo,albo w ogole nie masz pojecia co to jest malzenstwo,bo w mazenstwie trzeba sie wspierac a nie zwalac calej odpowiedzialnosci na druga osobe,jak uwazasz ze jest taki idealny a ja taka zla to z mila checia ci go oddam....... 12 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-21 12:35:11 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-08-21 12:36:30) Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:...ja zajmowalam i zajmuje sie glownie domem i dziecmi a on tylko pracuje.(...)mam wrazenie jakby bycie ojcem i mezem przeroslo go i nie odnajduje sie w się takie rzeczy czyta. Często się słyszy, że kobieta siedzi w domu i nic nie robi. Może jeśli nudzisz się w domu w roli żony i gospodyni to zamień się z mężem rolami. Niech on zostanie w domu z dziećmi a Ty TYLKO pracuj na utrzymanie 4 w rodzinie to nie sielanka z filmów familijnych i wymaga poświeceń oraz współpracy. Od obojga. W mądrej książce przeczytałam, że życie w związku może wyglądać na 2 sposoby - jak w jednej drużynie lub jak na się czego Ty chcesz dla swoich jest problem to trzeba coś z nim próbować zrobić. Czy Ty chcesz ratować tę rodzinę? "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 13 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-08-21 12:42:50 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-08-21 12:50:35) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,007 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:moja wina moja wina moja winatylko tyle potrafisz,osadzac innych,napisalam przeciez ze bylo dobrze i cos sie zmienilo ale chyba dobrze nie umiesz czytac,bo sadzac po twojej wypowiedzi to ty uwazasz ze kobieta powinna robic wszystko i zawsze jest wina kobiety,ty masz za bardzo wyidealowany poglad jak powinno wygladac malzenstwo,albo w ogole nie masz pojecia co to jest malzenstwo,bo w mazenstwie trzeba sie wspierac a nie zwalac calej odpowiedzialnosci na druga osobe,jak uwazasz ze jest taki idealny a ja taka zla to z mila checia ci go oddam.......Po pierwsze: nigdzie nie napisałam, że wina leży wyłącznie po Twojej drugie: nigdzie nie napisałam, że wina leży wyłącznie po jego trzecie: umiem czytać, również ze czwarte: czytając moje posty w innych wątkach zorientujesz się, że jestem gorącą orędowniczką partnerstwa w piąte: jestem w partnerskim związku od niemal 30 lat i śmiem twierdzić, że wiem na czym partnerstwo w związku szóste: nie zawsze było kolorowo, stad wiem, że najlepiej zobaczyć też swoje "zasługi".Po siódme: nigdzie nie napisałam, że Twój mąż jest chodzącym ósme: zauważyłam w Twoich postach bardzo jednostronne przedstawienie problemu, stąd taka treść moich dziewiąte: rozumiem, że jest Tobie trudno i moja intencja było pomożenie Tobie, ale widać nie dość umiejętnie się za to dziesiąte: ze swojego doświadczenia wiem, jak bardzo wkurza obiektywne spojrzenie u innych, zamiast odsądzenia od czci i wiary tej drugiej jedenaste: jeśli nie widzisz perspektywy naprawienia waszych relacji - przeprowadź Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 14 Odpowiedź przez marena7 2011-08-22 09:17:01 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rozwieść się czy nie? A co ty Ciocia chciałabyś uslyszeć?Może to - " ...zostaw go, jesteś młoda, masz prawo do bycia kochaną, dzieci nie są powodem by trwać w małżeństwie, na pewno znajdziesz kogoś z kim będziesz szczęśliwa itp. itd....".? Powiedzą Ci to 20-latki, które nie mają pojęcia co to małżeństwo i odpowiedzialność za tak sie złozyło, że Anhedonia i Wielokropek to dojrzałe i mądre kobiety, które znają życie. I słusznie zwracają Ci uwagę na Twoją WSPÓŁODPOWIEDZIALNOŚĆ za stan Waszego związku. Ty uciekłaś w urazę i poczucie krzywdy za to, że mąż nie pomaga Ci przy dzieciach, ze nie pracujesz i zajmujesz się domem i wszystko na Twojej głowie. To rzeczywiście trudny okres dla kobiety, która kiedys była aktywna zawodowo, a teraz jej świat skurczył sie do czterech ścian i obslugiwania rodziny. Znam to z własnego doświadczenia. Jednak to była Twoja decyzja i trzeba wziąć za nią odpowiedzialność. Nie uciekać w urazę i nie "karać" męża brakiem seksu, tym samym pogłębiając kryzys. Powtórzę to samo co mówią Wielokropek i Anhedonia. Idź na własną terapię i popracuj nad asertywnością i otwartym mówieniem o swoich potrzebach. Zrób to zanim podejmiesz rozwodowe kroki. Mówisz, że jesli matka jest nieszczęśliwa to i dzieci są nieszczęśliwe. Nie wiem co przez to rozumiesz. Zapytam tylko, czy dzieci będą szczęśliwe jesli pozbawisz je codziennej obecności ojca? Jeśli oddasz się poszukiwaniom własnego szczęścia z innym mężczyzną, flirtom i potwierdzaniem własnej atrakcyjności? Szczerze wątpię, chociaz rozumiem Twoje potrzeby. Dzieciom potrzebny jest ojciec i to najmniej do zmieniania im pieluch. On ma być dla nich wzorem stabilności, odpowiedzialności za była sama, powiedziałabym rób co chcesz. Ale masz dzieci za które jesteś odpowiedzialna. A one nie mają głosu, chociaż Twoje decyzje bedą miały wpływ na ich życie. 15 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 09:34:10 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? marena7 napisał/a:A co ty Ciocia chciałabyś uslyszeć?Może to - " ...zostaw go, jesteś młoda, masz prawo do bycia kochaną, dzieci nie są powodem by trwać w małżeństwie, na pewno znajdziesz kogoś z kim będziesz szczęśliwa itp. itd....".? Powiedzą Ci to 20-latki, które nie mają pojęcia co to małżeństwo i odpowiedzialność za wlasnie, ze to powinna uslyszec. Zyje sie dla siebie, nie dla meza ani dla dzieci. Kobieta nieszczesliwa nie da szczescia ani mezowi ani jak czytalam Twoj post to az mi sie buzia zaczela usmiechac, bo tak jakbys skopiowala moja historie. Jestem w podobnym wieku jak Ty i tak jak Ty odczulam zobojetnienie emocjonalne ze strony ex meza a nastepnie moje calkowite zobojetnienie na jego "wdzieki". Tez dwa lozka i zero seksu przez ostatnie 2-3 lata malzenstwa. Nawet tak jak Ty myslalam, ze moze to moj wiek. Nic bardziej blednego. Pomine cala historie odkrywania na nowo swej atrakcyjnosci i kobiecosci..napisze Ci tylko, ze nie warto..nawet dla dzieci ciagnac farsy a nie malzenstwa. Skostniejesz przy nim, bedziesz powoli umierac jako kobieta i czlowiek. Przestaniesz siebie lubic a w konsekwencji i innych. Nie bedzeiesz sie usmiechac ani patrzec zadowolona w lustro..to nie jest zycie dla mlodej jeszcze lata temu zanioslam wniosek rozwodowy do sadu i wyszlam stamtad z usmiechem na twarzy, wiedzialam, ze zaczyna sie moje nowe, lepsze (moze na poczatku trudniejsze ale to minie) zycie. Mam partnera..11 lat mlodszego. Kochamy sie jak wariaci, nigdy nie pozalowalam mojej decyzji, teraz wiem, ze rozwod moze byc ocaleniem a nie tragedia. Dzieci sa wesole widzac nas szczesliwych i majac wesola maz? Tez odzyl..z inna:) Nie bylismy sobie pisani. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 16 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-22 10:03:20 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Mussuka napisał/a:2 lata temu zanioslam wniosek rozwodowy do sadu i wyszlam stamtad z usmiechem na twarzy, wiedzialam, ze zaczyna sie moje nowe, lepsze (moze na poczatku trudniejsze ale to minie) zycie. Mam partnera..11 lat mlodszego. Kochamy sie jak wariaci, nigdy nie pozalowalam mojej decyzji, teraz wiem, ze rozwod moze byc ocaleniem a nie tragedia. Dzieci sa wesole widzac nas szczesliwych i majac wesola maz? Tez odzyl..z inna:) Nie bylismy sobie bywa i gratuluję, że Ci się udało szczęśliwie poskładać swoje życie od pamiętaj, ze każda sytuacja jest inna. Jak jest dobrze to dobrze, ale nie dasz autorce gwarancji, że ZAWSZE już będzie i jej też się uda NA PEWNO. NIE radź więc - nie oglądaj się na dzieci, bądź skończona egoistką. Bywa i tak, ze dzieci dorastają do wieku nastoletniego i dają rodzicom jazzu - wytykają, ze myśleli tylko o sobie, że się nie liczyli z ich uczuciami, rozwalili im rodzinę i poczucie bezpieczeństwa lub skakali z kwiatka na kwiatek. I rodzi się nienawiść ze strony najbliższych bo ukochanych dzieci. Różnie może być. Jeżeli chcemy zrozumienia i tolerancji dla własnych uczuć i przeżyć, to uznajmy RÓWNIEŻ że prawo do nich mają nasze dzieci, które nie mają wpływu na nasze decyzje i są w tej sytuacji bezsilne. "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 17 Odpowiedź przez marena7 2011-08-22 10:56:46 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rozwieść się czy nie?Nie Mussuka, tym razem się z Toba nie zgodzę. Dlaczego? Dlatego, że póki co, autorka nie zrobiła nic, żeby naprawić swoje małżeństwo, oprócz pielęgnowania swojej urazy. A uraza to bardzo zły doradzca. Znam Twoją historię i cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Niestety, nie zawsze tak że zwykła przyzwoitość i odpowiedzialność za swoje wcześniejsze wybory dotyczące związania sie właśnie z tym mężczyzną oraz decyzja o posiadaniu dzieci, wymaga by zrobić wszystko zeby naprawic związek. Dopiero jak wyczerpiemy wszystkie środki i nie ma nadziei na zmianę, to tak, mozemy postawić krzyżyk na małżeństwie. Każdy żyje dla siebie. To wielki skrót. Gdy rodzi się dzieci, to bierze się odpowiedzialnośc za ich dorastanie. 18 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 11:04:47 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? marena7 napisał/a:Nie Mussuka, tym razem się z Toba nie zgodzę. Dlaczego? Dlatego, że póki co, autorka nie zrobiła nic, żeby naprawić swoje małżeństwo, oprócz pielęgnowania swojej urazy. A uraza to bardzo zły doradzca. Znam Twoją historię i cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Niestety, nie zawsze tak że zwykła przyzwoitość i odpowiedzialność za swoje wcześniejsze wybory dotyczące związania sie właśnie z tym mężczyzną oraz decyzja o posiadaniu dzieci, wymaga by zrobić wszystko zeby naprawic związek. Dopiero jak wyczerpiemy wszystkie środki i nie ma nadziei na zmianę, to tak, mozemy postawić krzyżyk na małżeństwie. Każdy żyje dla siebie. To wielki skrót. Gdy rodzi się dzieci, to bierze się odpowiedzialnośc za ich czy sam fakt, ze nie sypiaja juz razem bo tego nie chca nie swiadczy o koncu tego malzenstwa? Czy tak maja spedzic reszte swego zycia..obok siebie? Ewentalnie przymuszac sie wbrew swojej woli do obowiazkow malzenskich? To przeciez gorsze niz czyja tam jest wina..dla mnie to tez zwiazek juz zmarl. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 19 Odpowiedź przez Malwina69 2011-08-22 12:35:45 Malwina69 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-24 Posty: 3,797 Wiek: 47 Odp: Rozwieść się czy nie? Jak na obecną chwilę nikt nikomu krzywdy nie zrobił.. ( jeszcze)... zaniedbali moim zdaniem oboje swoje relacje.. gdzieś wystapił błąd w sztuce i sie ciagnie... marena7 ma duzo racji.. trzeba spróbować naprawic to co się dzieje.. seks? no cóż oddalili się od siebie to dlatego nie potrzba im takiej bliskości.. no niestety trzeba troche wysiłku w to włożyć skoro nikt nie wkładał wysiłku w to żeby do tego nie doszło.... i zgadzam się ,że nie ma dwóch takich samych przypadków... Nie ma dwóch takich samych historii...... 20 Odpowiedź przez marena7 2011-08-22 12:37:40 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rozwieść się czy nie?Nie, sam brak seksu to moim zdaniem za mało. Ludzie czasem nie sypiaja ze sobą z róznych powodów. Czasem jest to choroba, albo długie oddalenie. Nie sypiaja ze sobą, co nie oznacza, że przestali się sie zdarza, że kobieta używa seksu lub jego braku instrumentalnie, w celu ukarania lub wynagrodzenia swojego partnera. W przypadku autorki wydaje mi sie, ze chodzi o karanie za brak zaangażowania w domowe zajęcia. Brak seksu nie jest przyczyną końca tego związku. To raczej skutek róznych nieumiejętności, żalów, poczucia krzywdy, nieprawidłowej komunikacji między małżonkami. I dopóki autorka nie rozezna się w tym co czuje i dlaczego, jeśli nie podejmie próby konstruktywnej zmiany swoich zachowań, to nigdy nie będzie pewna, czy jej decyzja o odejściu była sensowna czy nie. A problemy powtórzą się w kolejnym związku, jeśli on oczywiście się przydarzy. 21 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 12:49:52 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? marena7 napisał/a:Nie, sam brak seksu to moim zdaniem za mało. Ludzie czasem nie sypiaja ze sobą z róznych powodów. Czasem jest to choroba, albo długie oddalenie. Nie sypiaja ze sobą, co nie oznacza, że przestali się sie zdarza, że kobieta używa seksu lub jego braku instrumentalnie, w celu ukarania lub wynagrodzenia swojego partnera. W przypadku autorki wydaje mi sie, ze chodzi o karanie za brak zaangażowania w domowe zajęcia. Brak seksu nie jest przyczyną końca tego związku. To raczej skutek róznych nieumiejętności, żalów, poczucia krzywdy, nieprawidłowej komunikacji między małżonkami. I dopóki autorka nie rozezna się w tym co czuje i dlaczego, jeśli nie podejmie próby konstruktywnej zmiany swoich zachowań, to nigdy nie będzie pewna, czy jej decyzja o odejściu była sensowna czy nie. A problemy powtórzą się w kolejnym związku, jeśli on oczywiście się nie rozumiem, dlaczego to autorka ma sie zmieniac? A maz jest calkiem bez winy? To, ze ona czuje sie jak kura domowa to chyba tez jego zasluga? Nie sypia z mezem, bo nie czuje takiej potrzeby, nie czuje bliskosci i checi przytulenia sie chocby do niego (przeciez nie chodzi sam seks jako akt penetracji). Nie wyobrazam sobie, zeby ludzie kochajacy sie mogli az tak sie od siebie oddalic i nadal chciec byc razem. Dla mnie milosci nie nalezy analizowac, sztukowac, sklejac, naprawiac, rozdrabniac..ja albo sie czuje cala dusza, sercem i cialem..albo jej nie ma. Oczywiscie, sa osoby, ktore na takie chlodne zwiazki godza sie i zyja tak sobie razem (czyli pod jednym dachem ale na tym koniec), dla dobra rodziny, dzieci, swietego spokoju, wspolnego majatku, bo juz sie przyzwyczaili itp. Jesli jest im w takim ukladzie dobrze to szczesc im Boze:) Ale jakos intuicyjnie z postow autorki czuje, ze nie jest szczesliwa, ze cos w niej obumarlo i malo prawdopodobne wydaje mi sie, ze sie odrodzi. Czytalam posty autorki i jakbym wlasne odczucia tam widziala..zaryzykuje stwierdzenie, ze ona juz meza nie kocha. Po co wiec to dalej ciagnac? Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 22 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 13:00:11 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2011-08-22 13:20:40) Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? Anhedonia napisał/a:Jak jest dobrze to dobrze, ale nie dasz autorce gwarancji, że ZAWSZE już będzie i jej też się uda NA PEWNO. NIE radź więc - nie oglądaj się na dzieci, bądź skończona egoistką. Bywa i tak, ze dzieci dorastają do wieku nastoletniego i dają rodzicom jazzu - wytykają, ze myśleli tylko o sobie, że się nie liczyli z ich uczuciami, rozwalili im rodzinę i poczucie bezpieczeństwa lub skakali z kwiatka na kwiatek. I rodzi się nienawiść ze strony najbliższych bo ukochanych dwa razy wiec wywalilam ten post:) Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 23 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 13:09:47 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? Anhedonia napisał/a:Jak jest dobrze to dobrze, ale nie dasz autorce gwarancji, że ZAWSZE już będzie i jej też się uda NA PEWNO. NIE radź więc - nie oglądaj się na dzieci, bądź skończona egoistką. Bywa i tak, ze dzieci dorastają do wieku nastoletniego i dają rodzicom jazzu - wytykają, ze myśleli tylko o sobie, że się nie liczyli z ich uczuciami, rozwalili im rodzinę i poczucie bezpieczeństwa lub skakali z kwiatka na kwiatek. I rodzi się nienawiść ze strony najbliższych bo ukochanych dzieci. .Nikt nikomu gwarancji na szczescie dac nie moze, kazdy jest sam kowalem swego losu. Natomiast gwarancja jest, ze jezeli tkwi sie w beznadziejnym zwiazku (jak z postow autorki wynika) to nie skorzysta z tego nikt. Szczegolnie dzieci. Czy one nie czuja, ze w domu jest zle? Bywa, ze dzieci dorastaja do wieku nastoletniego i pytaja rodzicow: czemu nie rozstaliscie sie, czemu zgotowaliscie nam pieklo? Nikt nie rozwala rodziny szczesliwej a juz szczegolnie po to aby sobie poskakac pozniej po innych partnerach. Jesli ludzie sa szczesliwi razem to po co mieliby sie rozstawac? Chyba, ze wystapi zdrada ale tu akurat nie bylo o tym i czytam posty na tym forum i az dziwi mnie ilosc kobiet, ktore za wszelka cene, nawet wlasnego bezpieczenstwa, zdrowia i zdrowia wlasnych dzieci tak bardzo kurczowo trzymaja sie patologicznych, nieszczesliwych albo zwyczajnie niedobranych zwiazkow. Placza, narzekaja, prosza o rade ale nadal tkwia tam, gdzie jest im tak zle. Po co? Dla kogo? Dla dzieci? Dzieci kochamy ale one dorosna..pojda swoja droga..ona zostanie z niekochanym (moze znienawidzonym do tej pory) mezem. I bedzie im co krok wypominac jak sie dla nich poswiecila, jak zmarnowala najlepsze lata swojego zycia. Zatruje ta gorycza zycie swoje, meza i dzieci. A one beda musialy zyc z poczuciem winy i przymusem zadoscuczynienia matce za jej skopane zycie. A przeciez mogla miec jeszcze szanse na cos nie ma juz zadnych szans na udane malzenstwo to rozwod jest wowczas aktem odwagi i braku egoizmu (bo nielatwo byc ojcem i matka w jednym).Chociaz poczatkowo tak to moze dla innych wygladac. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 24 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-22 14:06:05 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-08-22 14:13:41) Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Malwina69 napisał/a:Jak na obecną chwilę nikt nikomu krzywdy nie zrobił.. ( jeszcze)... zaniedbali moim zdaniem oboje swoje relacje.. gdzieś wystapił błąd w sztuce i sie ciagnie... marena7 ma duzo racji.. trzeba spróbować naprawic to co się dzieje.. seks? no cóż oddalili się od siebie to dlatego nie potrzba im takiej bliskości.. no niestety trzeba troche wysiłku w to włożyć skoro nikt nie wkładał wysiłku w to żeby do tego nie doszło.... i zgadzam się ,że nie ma dwóch takich samych przypadków...Zgadzam się całkowicie. Rozwód powinien być ostatecznością , po wyczerpaniu wszystkich środków zaradczych. Jak się nie uda to trudno - ale człowiek powinien móc spojrzeć sobie w lustrze w twarz i powiedzieć - zrobiłem ze swojej strony jak napisała Mussaka: "Jesli nie ma juz zadnych szans na udane malzenstwo..."Ale szanse trzeba wykorzystać najpierw. Za szybko być może, się ludzie w dzisiejszych pobierają i za łatwo rozwodzą. A dzieci cierpią ZAWSZE najbardziej. I to nie moja prywatna opinia, że dzieciom z rozbitych rodzin żyje się nie może po kolei? Najpierw dorosłe podejście do kryzysu w związku a dopiero potem środki ostateczne?Małżeństwo to nie zabawa w dom, to poważna sprawa i duża odpowiedzialność. "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 25 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 14:19:49 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? Anhedonia napisał/a:Malwina69 napisał/a:Jak na obecną chwilę nikt nikomu krzywdy nie zrobił.. ( jeszcze)... zaniedbali moim zdaniem oboje swoje relacje.. gdzieś wystapił błąd w sztuce i sie ciagnie... marena7 ma duzo racji.. trzeba spróbować naprawic to co się dzieje.. seks? no cóż oddalili się od siebie to dlatego nie potrzba im takiej bliskości.. no niestety trzeba troche wysiłku w to włożyć skoro nikt nie wkładał wysiłku w to żeby do tego nie doszło.... i zgadzam się ,że nie ma dwóch takich samych przypadków...Zgadzam się całkowicie. Rozwód powinien być ostatecznością , po wyczerpaniu wszystkich środków zaradczych, jak się nie uda to trudno - ale człowiek powinien móc spojrzeć sobie w lustrze w twarz i powiedzieć - zrobiłem ze swojej strony to nie zabawa w dom, to poważna sprawa i duża zwlaszcza, ze jak o rozwodach czytam to juz rozumiem czemu lepiej mordowac sie w nieudanym zwiazku niz spowiadac sie powszechnie na sali sadowej..jeszcze z tego ile razy i w jakich onfiguracjach albo dlaczego wcale jak to nikt krzywdy nikomu nie zrobil? A ignorowanie potrzeb zony i dzieci przez wiele lat malzenstwa to nie jest jakas krzywda, pozostawienie jej wszystkich spraw domowych na glowie to nie jest wykorzystywanie w jakims sensie, zapominanie o ich rocznicach, jej osobie? To tak jakby wysylal jej codziennie wiadomosc "mam Cie w d..". Az do skutku, do dnia kiedy ona bedzie miala rozwodu dojrzewa sie czasem latami i nie wierze, ze autorka ot tak sobie..pewnego dnia sie obudzila i postanowila"dzis sie rozwiode, tak dla frajdy". Nie jestem zwolenniczka martyrologi polskiej ani wzorcow matki polki - za wszelka cene ciagnij kierat zlego malzenstwa za soba, bo Bog (czy Kosciola), Ojczyzna i rodzina tak chca. Sam czlowiek tez sie lczy i ma prawo do szczesliwego zycia. Bo ma jedno zycie. Nikt mu go juz nigdy nie chlop tez powinien w domu tylek z fotela ruszyc, skonczyly sie czasy patriarchatu, na szczescie. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 26 Odpowiedź przez limana 2011-08-22 14:50:35 limana Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-11 Posty: 90 Wiek: 32 Odp: Rozwieść się czy nie?Wina zawsze leży po środku. Nie ma to mocnych. Ale ja jestem zdania, że jeżeli się nie układa w związku, rozmowa nie pomaga, terapia nie pomaga, albo pomaga na chwilę,a potem znowu to samo, to trzeba się rozstać. Lepsza samotna, ale szczęśliwa mama ( a przynajmniej nie męcząca się na każdym koku), niż mama tkwiąca w małżeństwie, które niczego jej nie daje i powoduje, że jest nieszczęśliwa. Takie jest moje zdanie. O! 27 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 14:51:56 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? limana napisał/a:Lepsza samotna, ale szczęśliwa mama ( a przynajmniej nie męcząca się na każdym koku), niż mama tkwiąca w małżeństwie, które niczego jej nie daje i powoduje, że jest Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 28 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-22 14:53:16 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-08-22 14:58:39) Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Mussuka napisał/a:...Nie jestem zwolenniczka martyrologi polskiej ani wzorcow matki polki - za wszelka cene ciagnij kierat zlego malzenstwa za soba, bo Bog (czy Kosciola), Ojczyzna i rodzina tak chca. Sam czlowiek tez sie lczy i ma prawo do szczesliwego zycia. Bo ma jedno zycie. Nikt mu go juz nigdy nie chlop tez powinien w domu tylek z fotela ruszyc, skonczyly sie czasy patriarchatu, na się z Tobą chętnie gdyby nie słowa autorki wątku. ciocia44 napisał/a:witam,jestem tu od paru minut wiec nie bardzo wiem od czego moim obecnym mezem znamy sie 15 lat,bylismy dobrymi przyjaciolmi,8 lat temu zaczelismy sie spotykac,po dwoch latach urodzil nam sie syn,rok poznie wzielismy slub,potem wyjechalismy do szkocjii za praca oczywiscie,tam urodzila sie nasza coreczka,ukladalo nam sie w sumie dobrze,az pewnego roku nie wiem co sie stalo przestalam miec ochote na bliskosc z mezem,coraz rzadziej sypialismy ze soba (nigdy nie bylo mi za dobrze w lozku ale jakos to wytrzymywalam).Nie sypiamy ze soba juz prawie dwa lata,ja powiem szczerze ze nie czuje takiej potrzeby ale wiem ze jemu bardzo tego brakuje (...)To jest młode małżeństwo, zaledwie 5 lat po ślubie!Nie uważasz, że małżeństwa przeżywają kryzysy? Układało im się w sumie dobrze, powtarzając słowa autorki. A potem coś sprawiło, że odechciało jej się seksu i odtąd jest jazda w uważasz, że należy leczyć przyczyna a nie skutki? Może seksuolog by pomógł, może psycholog?Ale nie - 1 kryzys i jedyne lekarstwo - rozwiedź się, nie patrz na dzieci, grunt żebyś Ty była nie mówimy tu o tym czy jej mąż ma d,,, ruszyć z fotela, mówimy o odpowiedzialności za własne decyzje (nikt do ślubu pod rewolwerem nie prowadził) i wobec dzieci. Mówimy o środkach zaradczych - rozwód w każdej chwili można przeprowadzić, POŹNIEJ, gdy już wszystkie środki się wyczerpie - jak sama mówisz, gdy nie będzie JUŻ ŻADNYCH SZANS... po rozwodzie już żadnych szans może NIE BYĆ. Teraz jest jeszcze cień nadziei dla nich, dlaczego im nie pozwolić PRÓBOWAĆ, dla własnego i dzieci dobra?Skąd ten upór, ze rozwód na ICH etapie to jedyna i słuszna droga? "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 29 Odpowiedź przez Malwina69 2011-08-22 15:01:00 Malwina69 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-24 Posty: 3,797 Wiek: 47 Odp: Rozwieść się czy nie? O krzywdach naczytałam sie na tym forum.. nie raz spłakałam się, nie raz zwątpiłam ogólnie w ludzi i sama Musssuka wiesz ile tu było przypadków, że włosy na głowie stawały .. tu w tym przypadku zwyczajnie zostału zagubione ich wzajemne relacje.. w miejsce pozytywów weszły negatywne postawy.. i są skutki; brak seksu, bliskości..itd. Nikt jej nie broni prawa do szczęścia.. do odejścia, nawet do rozwodu...nikt nie neguje, że obecnie jest jej z tym wszytskim źle.. owszem... ALE zanim po to ostateczne rozwiązanie sięgnie niech spróbuje ONA właśnie ONA bo to ONA tu pisze a nie ON podjąć ten wysiłek i zawalczyć, przekonać się, czy coś uratują i zmienią.. oczywiście razem ale niech ona wyjdzie z tą inicjatywą.. i nawet też dlatego, żeby nie żałowała kiedyś.. bo nie wiadomo co los jej zafunduje, że nie zrobiła tego.. najgorszy jest grzech zaniechania... Ja bym miała wątpliwości... ja bym zrobiła rachunek sumienia również własny... Jestem zwolenniczką rozwodów i przed moim rozwodem miałam takie zdanie i jak przeszłam przez własny rozwód tez zdania nie zmieniłam..ale jestem jednoczesnie przeciwna lekkim ruchem przekreslania ważnych spraw jakimi jest zawsze rodzina, małżeństwo....Mam koleżankę, która wyszła za mąż za człowieka, którego bardzo kochała .. była to jednak decyzja mocno przez nią przemyślana.. wręcz przeanalizwoana od A do Z....wszystko z uwagi na jego pochodzenie, które nie ma tu znaczenia.. zrobiła tabelke.. za i przeciw... wyszło, że ZA jest oczywiście o wiele więcej niż PRZECIW... pobrali sie... i co sie okazało, że nie przewidziała całej gamy sytuacji jakie w ich małżeństwie wynikły.. no bo raczej sie nie da.. chyba ,że ktos jest jasnowidzem... sprawy były naprawde kiepskie.. bo okazało się, że on bardzo chytrze ukrył przed nia swój alkocholizmm... to był wstrząs dla niej.. ale ze swojej strony ona zrobiła wszystko co uwazała żeby spróbować to zmienic, pomóc mu z tego wyjść itd.. trwało to jakies 1,5 roku.. nie udało sie... rozwiedli sie.. popieram ją bo zrobiła dosłownie WSZYSTKO.. wyczerpała wszystkie możliwości żeby uratować ich małżeństwo... i to jest ok... I dlatego mam takie czasami odczucia jak tu czytam historie różniste, że czasami wątpię w jakimś tam minimalnym procencie w obiektywne przedstawianie sprawy... bo wypowiada się jedna ze stron.. a medal ma dwie strony... owszem... wiem,że dyktowane są wypowiedzi całą gamą uczuć.. bólem, złością, rozgoryczeniem, żalem......Czasami sa historie dość jasne, czytelne ale nie zawsze.. i tu jest taki właśnie przykład... Nie ma dwóch takich samych historii...... 30 Odpowiedź przez marena7 2011-08-22 20:03:20 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rozwieść się czy nie? limana napisał/a:Wina zawsze leży po środku. Nie ma to mocnych. Ale ja jestem zdania, że jeżeli się nie układa w związku, rozmowa nie pomaga, terapia nie pomaga, albo pomaga na chwilę,a potem znowu to samo, to trzeba się rozstać. Lepsza samotna, ale szczęśliwa mama ( a przynajmniej nie męcząca się na każdym koku), niż mama tkwiąca w małżeństwie, które niczego jej nie daje i powoduje, że jest nieszczęśliwa. Takie jest moje zdanie. O!Dokładnie tak i w tej kolejności! 31 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-22 20:16:42 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? marena7 napisał/a:limana napisał/a:... ja jestem zdania, że jeżeli się nie układa w związku, rozmowa nie pomaga, terapia nie pomaga, albo pomaga na chwilę,a potem znowu to samo, to trzeba się rozstać...Dokładnie tak i w tej kolejności!Otóż to - zgadzam się z szanownymi przedmówczyniami Tylko najpierw może trochę tego trudu w postaci rozmów i terapii Rozwód zawsze się zdąży założyć... "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 32 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-23 08:49:25 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? Anhedonia napisał/a:marena7 napisał/a:limana napisał/a:... ja jestem zdania, że jeżeli się nie układa w związku, rozmowa nie pomaga, terapia nie pomaga, albo pomaga na chwilę,a potem znowu to samo, to trzeba się rozstać...Dokładnie tak i w tej kolejności!Otóż to - zgadzam się z szanownymi przedmówczyniami Tylko najpierw może trochę tego trudu w postaci rozmów i terapii Rozwód zawsze się zdąży założyć...A skad wiecie, ze tych rozmow nie bylo? Nie wierze, zeby autorka nie probowala czegos przez tyle lat zmienic. Pewnie nie opisala wszystkiego ale jakos trudno sobie wyobrazic, ze jednego dnia kochali sie jak szaleni a drugiego hyc i przestali, ona nagle oziebla i przeniosla do innego pokoju. Przeciez ten maz ja lekcewazy juz od dluzszego czasu, ja i dzieci..wroccie pare postow wyzej jak opisala jego zachowanie jako ojca..nie sadze aby nie reagowala i nie rozmawiala o tym ani razu. Opisala dlugi proces dojrzewania do przemyslen o rozwodzie, nikt nie staje sie nieszczesliwy w jednej terapie malzenskie niestety..nie wierze. Mam kilka znajomych osob, ktore tego probowaly..przy tak glebokim rozpadzie malzenstwa i braku uczuc (tu jest ich ewidentnie brak z obu stron) zadna erapia tego nie skleila. Pogadaja, wyspowiadaja sie, oskarza pewnie wzajemnie, pomedytuja i moze nawet cos ustala i pogodza sie... ale serca nie ruszy to do mocniejszego bicia i za jakis czas stan sprzed terapi wroci. Ja zwyczajnie nie wierze w odgrzewana milosc. Wzloty i upadki wszedzie w zwiazkach sa, ale raz obumarlej milosci nie da sie wskrzesic. Przynajmniej po sobie oceniajac, jesli raz przestane kochac (ale to nie jest proces jedniodniowy, kochac przestaje sie tez latami) i bede pewna, ze juz nie kocham, ze to nie jest jakis krotkotrwaly kryzys..to juz nic tego nie odwroci. Jak dla mnie 2 lata spedzone w oddzielnych sypialniach to juz spory dowod na to, ze tam uczuc brak, tych pozytywnych oczywiscie. Zreszta autorka sama zdecyduje..mysle, ze w duzym stopniu juz dojrzala do jakiejs decyzji a pomoze jej przypadek. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 33 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-23 14:36:17 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Mussuka napisał/a:W terapie malzenskie niestety..nie wierze (...) Przynajmniej po sobie oceniajac, jesli raz przestane kochac...Zreszta autorka sama zdecyduje..mysle, ze w duzym stopniu juz dojrzala do jakiejs decyzji a pomoze jej nie mam siły dyskutować. Na wszystkie argumenty tylko JA, u MNIE, po SOBIE oceniając...Mam nadzieję, że autorka nie identyfikuje się z Tobą tak jak Ty z nią... bo mogłaby zrezygnować z jakiejś szansy - np. z terapii - bo TY nie wierzysz (chociaż na żadnej nie byłaś). Ciekawe co będzie, jeżeli nie skorzysta, nie spróbuje a potem jej się nie ułoży i będzie nieszczęśliwa? Kto poniesie tego konsekwencje - pewnie NIE TYAutorko - życzę Ci dogłębnych przemyśleń i mądrych decyzji oraz sił do zmieniania swego życia na lepsze "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 34 Odpowiedź przez Dunkis 2011-08-23 15:53:47 Dunkis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-22 Posty: 1,659 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:...jak urodzilo sie pierwsze dziecko wstawal w nocy,pomagal,potem cos sie stalo i przestal....kilkakrotnie mowilam mu ... ze musimy cos zmienic w seksie ale on ...coś się stało i przestał .... - coż za dociekliwość kilkukrotnie mówiłam mu ... - hmmm, to wygląda na swobodny dialogPrzecież wy ze sobą nie coś zmienić ..., ale on ...MUSIMY - ON, musiMY - ON, zasadniczo to rozumiem, że mówiąc mu że cokoliwek musicie, to oznaczało, że on musi, bo sobie nic do zarzucenia nie masz. Ale na szczęście, dzięki młodemu człowiekowi, znający techniki obsługi klientów, który wiele zrobi by wyciągnąć forsę, odmienisz swoje życie. Ok, ale pamiętaj, że będą tego spore konsekwencje. Tylko następnym razem przetestuj swojego przyszłego partnera - przynajmniej w byłem u pewnej Pani w okienku, by poprawić wpisy w dokumentacji, a starając sobie ułatwić sprawę, powiedziałem jej, że ma piękny uśmiech, (a miała piękny uśmiech, ta Pani, ok. 45 lat) myślałem, że z radości posika się po nogach. Mam tylko nadzieję, że nie wpłynie, to na jej życie w podobny sposób, opisany przez autorkę, a wszystkie jej życiowe decyzje, szczególnie te z partnerem będa oparte na rozmowie, a nie jedynie na oczekiwaniach. Szczęście żonatego mężczyzny zależy od kobiet, których nie poślubił. 35 Odpowiedź przez Volver 2011-08-23 21:38:21 Volver Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 1,971 Wiek: 40 i 4 Odp: Rozwieść się czy nie? Dunkis napisał/a: byłem u pewnej Pani w okienku, by poprawić wpisy w dokumentacji, a starając sobie ułatwić sprawę, powiedziałem jej, że ma piękny uśmiech, (a miała piękny uśmiech, ta Pani, ok. 45 lat) myślałem, że z radości posika się po nogach. Mam tylko nadzieję, że nie wpłynie, to na jej życie w podobny sposób, opisany przez autorkę... Swoją drogą Dunkis... najpierw próba wywarcia wpływu, w celu osiąganięcia zamierzonych korzyści, a potem szyderstwo z obiektu manipulacji... Nie ładnie ! "Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa" 36 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-24 02:15:53 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?Witam ponownie,nie bardzo mialam czas zeby zajrzec i przeczytac wasze posty ale dzisiaj to zrobilam i bardzo wam wszystkim dziekuje za te dobre rady i te nie do konca,bardzo dziekuje malwinie,ona chyba mnie najbardziej rozumie. Jedno tylko co moge dodac to to ze milosc nie wygasa w jeden dzien to prawda i jezeli tylko jedna strona (w tym przypadku akurat ja) staram sie robic wszystko zeby bylo dobrze i nie widze poprawy chocby o okazywanie uczuc,tak jak pisalam wczesniej o zapominaniu o rocznicy o urodzinach,ale raczej tylko moich wiec chyba cos jest na taki prosty przyklad zbliza sie dzien ojca ,i co robi zona zeby maz poczul sie doceniony,kochany? wieczorem po kolacji siadam z dziecmi i pomagam im zrobic kartki dla taty,ktore potem daja mu rano jak sie obudzi aon nawet nie raczy byc mily i ruszyc d,,, z lozka, to jest w porzadku? Ze jak zbliza sie dzien matki to nie stara sie nic zrobic,tylko moj syn sie stara,zlamanego kwiatka lub zyczen,jaki to przyklad dla dziecka? Nawiazujac tu do jednego z postow,rozwod nie musi konczyc sie od razu nowym zwiazkiem,ja pisalam wczesniej ze mi sie ktos podoba ale nie mam ochoty na kolejna porazke,nawiazalam do tego chlopaka tylko dlatego ze poczulam sie atrakcyjna i niezbyt stara,kazda kobieta lubi sie tak czuc. Ajezeli chodzi o wykorzystanie kazdej mozliwej okazji do ratowania zwiazku to ja swoj limit wyczerpalam,lacznie z terapia,moja terapie zakonczylam pod koniec czerwca i nie zauwazylam poprawy,mimo tego ze staralam sie myslec pozytywnie i naprawic wszystko ,nic to nie dalo powiedzialabym ze bardziej sie po tej terapi jeszcze raz za wszystkie posty,jeszcze nie podjelam koncowej decyzji ale wszystko wskazuje na to ze to koniec. pozdrawiam i zyczcie mi powodzenia 37 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-24 02:25:58 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?Odpowiedz na post dunisa i volveraTypowy meski tok myslenia,wy nie potraficie myslec glowa tylko nie powiem czym,kazdy facet mysli ze jezeli bedzie mily i uprzejmy i bedzie zasypywal komplementami to kazda pojdzie z nim do lozka,i tu sie mylicie,sa na tym swiecie jeszcze kobiety ktorym mozna prawic kompementy i nic nie wskuracie swoim gadaniem,czy ja napisalam ze chce sie rozwiesc bo kogos poznalam? czytaj dokladnie posty a dopiero potem komentuj,bo nie bardzo sie do tego nadajesz. 38 Odpowiedź przez Afterday 2011-08-24 02:48:09 Afterday Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 15 Odp: Rozwieść się czy nie? Coż meszczyżni nie zawsze pamietaja o datach-urodzin,rocznic itp i ten młody chłopak tez może nie pamietac:)Ale,dlaczego nie spróbowac czegoś z meżem,ludzie największy problem związków to to że para się nie umie dogadac-a niech on zrobi ten pierwszy krok DLACZEGO TO JA MAM ZAWSZE !?!?!Popchnij gdzieś dzieci do znajomych czy tez rodziny,zrób mu Ty niepsodzianke,obudż go,zrób jakieś romantyczne,spontaniczne się cały weekend,zachecaj go,mów do niego,uwodż,facet może zwyczajnie potrzebuje przebudzenia,może ma te same odczucia co Ty,meszczyżni czujasie odtraceni na dlaszy plan po pojawieniu sie w zwiazku twój facet znaczie się lata nie traktuj go jak obca osobe przed która sie by Cie pożadał a on sprawi bys Ty zaczeła jest często dobra terapia 39 Odpowiedź przez Afterday 2011-08-24 02:55:37 Afterday Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 15 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:Odpowiedz na post dunisa i volveraTypowy meski tok myslenia,wy nie potraficie myslec glowa tylko nie powiem czym,kazdy facet mysli ze jezeli bedzie mily i uprzejmy i bedzie zasypywal komplementami to kazda pojdzie z nim do lozka,i tu sie mylicie,sa na tym swiecie jeszcze kobiety ktorym mozna prawic kompementy i nic nie wskuracie swoim gadaniem,czy ja napisalam ze chce sie rozwiesc bo kogos poznalam? czytaj dokladnie posty a dopiero potem komentuj,bo nie bardzo sie do tego każdy facet jest "Każdym" Facetem,nie ma scenariusza na umysł ludzki a kobieta myśli o sexie częsciej,Wy gdy macie jakiś piekny wkoło siebie kilmat,typu zachód słonc,plaża myślcie ze oddałyście się z miłości nowo poznanemu facetowi ale to jest takie samo czyste pożadanie jak u faceta,tylko psychika kobiety się z tym nie godzi i odzuca tą informacje-ze to pozadanie a meska akceptuje 40 Odpowiedź przez Dunkis 2011-08-24 10:52:28 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-08-24 11:22:22) Dunkis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-22 Posty: 1,659 Odp: Rozwieść się czy nie? Volver napisał/a:Dunkis napisał/a: byłem u pewnej Pani w okienku, by poprawić wpisy w dokumentacji, a starając sobie ułatwić sprawę, powiedziałem jej, że ma piękny uśmiech, (a miała piękny uśmiech, ta Pani, ok. 45 lat) myślałem, że z radości posika się po nogach. Mam tylko nadzieję, że nie wpłynie, to na jej życie w podobny sposób, opisany przez autorkę... Swoją drogą Dunkis... najpierw próba wywarcia wpływu, w celu osiąganięcia zamierzonych korzyści, a potem szyderstwo z obiektu manipulacji... Nie ładnie ! Dodam, że udana próba. Przyznam, że reakcja Pani przerosła moje napisał/a:Odpowiedz na post dunisa i volveraTypowy meski tok myslenia,wy nie potraficie myslec glowa tylko nie powiem czym,kazdy facet mysli ze jezeli bedzie mily i uprzejmy i bedzie zasypywal komplementami to kazda pojdzie z nim do lozka,i tu sie mylicie,sa na tym swiecie jeszcze kobiety ktorym mozna prawic kompementy i nic nie wskuracie swoim gadaniem,czy ja napisalam ze chce sie rozwiesc bo kogos poznalam? czytaj dokladnie posty a dopiero potem komentuj,bo nie bardzo sie do tego słyszałeś? Myślimy!!! Chyba pójde sobie strzelić browca z zachwytu. Wciąż czułem się taki niedoceniany. A tu proszę, w końcu, ktoś sie poznal na mnie i napisał, że myślę. Kurcze posikałem się po nogach, ze droga, za ten komplement padam do ależ dziwnie ciepło mi się zrobiło ... od tej uryny. Ok, ok juz doszedłem do siebie. W zamian za to odkrycie, chciałbym się z podzielić moją wiedzą, bo z myśleniem, no wiesz, to dopiero sie oswajam, w końcu przed chwilą zostało to odkryte. Zatem. Piszesz, że każdy facet myśli, że jeżeli będzie miły etc. i będzie zasypywał komplementami, to każda pójdzie z nim do łózka - nie wiem jak Volver, ala ja uważam, że właśnie ujawniłaś światu jedną z najbardziej skrywanych fantazji wszystkich mężczyzn. Masz szalony dzień wielkich odkryć na swoim koncie. Muszę Cię jednak trochę rozczarować, po trosze "in plus", a po trosze "in minus":"in minus" - jednak nie każdy mężczyzna tak myśli, że jeżeli będzie miły etc. to każda pójdzie z nim do łóżka, smutna prawda. Tak na marginsie, Twój mąż do takich właśnie należy. Mało tego, On na codzień praktycznie wykorzystuje tę zależność! nie chcąc chodzić z Tobą do łóżka - jest niemiły dla Ciebie. No to masz już odpowieź co dolega Twojemu związkowi! tadammmm"in plus" - niektórym kobietom miłe słóka etc. (choć niekoniecznie "etc.") starczają, by pójść do łóżka (Ba, pogalopują tam - przeczytaj wątek mandarynki). Wydaje mi się jednak, że pogodziłas się juz z tym, bo napisałaś przecież, są na tym świecie JESZCZE (domniemuję, że niewiele lub wkrótce wymrą) kobiety, którym można prawić komplementy i nie wskórać nic swoim gadaniem. ..... Volver, nam, mężczyzną (autorka nie raczyła sprawdzic, że nie jesteś mężczyzną, a jeżeli nawet to zdecydowanie wykastrowanym, lub też zupełni epo męsku myslisz), pozostaje zatem ta cała reszta, wydaje się , że nie mamy się czym z innego tematu - dot sammiegoVolver napisał/a:... Mam 40 lat, jestem kobietą której niedawno przyszło zaczynać życie " od nowa"....(To od nowa, znaczy że co? Zmiana płci?) ja potrafiłem zapomnieć o swoich urodzinach. Parę lat temu zadzwoniłem z pracy do domu, że muszę zostać. W słuchawce usłyszałem, że to wykluczone, bo goście juz czekają na mnie. I co? I żyję, a świat się nie zawalił a i ludzie nie są z tego powodu "in plus" - pisząc, że wystarczy nawet mniej, niż czułe słówka, podam przykład. Zdarzyło się , że wystarczyły wyszeptane do ucha dwa słowa, brzmiały one tak: "powstrzymaj mnie", i nie były to słowa nieznajomej. A padły, gdy jej uchwycona dłoń została w tańcu przyciągnięta - domyśl się w jakie miejsce ... bęc, łóżko. Szczęście żonatego mężczyzny zależy od kobiet, których nie poślubił. 41 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-24 11:19:34 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:...Jedno tylko co moge dodac to to ze milosc nie wygasa w jeden dzien to prawda i jezeli tylko jedna strona (w tym przypadku akurat ja) staram sie robic wszystko zeby bylo dobrze i nie widze poprawy chocby o okazywanie uczuc,tak jak pisalam wczesniej o zapominaniu o rocznicy o urodzinach,ale raczej tylko moich wiec chyba cos jest na rzeczy. (...)jezeli chodzi o wykorzystanie kazdej mozliwej okazji do ratowania zwiazku to ja swoj limit wyczerpalam,lacznie z terapia,moja terapie zakonczylam pod koniec czerwca i nie zauwazylam poprawy,mimo tego ze staralam sie myslec pozytywnie i naprawic wszystko ,nic to nie dalo powiedzialabym ze bardziej sie po tej terapi jeszcze raz za wszystkie posty,jeszcze nie podjelam koncowej decyzji ale wszystko wskazuje na to ze to koniec. pozdrawiam i zyczcie mi powodzeniaJednak mnie nie przekonałaś co w sumie jest nie istotne w sprawieZapominanie o datach jest nagminne u jest skuteczna, gdy się wie co się chce uzyskać. Jeżeli chciałaś tylko potwierdzenia, że masz jedyną słuszną rację, to mogłaś tego nie dostać. Ty chcesz takiej adoracji do męża jak na etapie zalotów, a to już nie ten etap. Wyobraziłaś sobie nierealnie jak ma wyglądać małżeństwo jak z bajki a on nie spełnia tych wyobrażeń. Małżeństwo to również rutyna i szara codzienność, nużąca i monotonna, wymagająca trudu i kompromisu. A komunikacja między wami że argumenty o zapominaniu dat i niespełnianiu niewypowiedzianych życzeń (w kwestii choćby dnia matki) będą wyglądały niepoważnie na sprawie o rozwód. Ale Ty już dawno pogrzebałaś swój związek i tylko chciałaś potwierdzających opinii, że dobrze nie ma już miłości z twojej strony to faktycznie rozwiedź się... nie ma sensu męczyć siebie i jego ani się oszukiwać. Szkoda dzieci i zniszczenia ich poczucia bezpieczeństwa, ale trudno. Na siłę nie da się stworzyć dobrego domu dla nich, skoro żadne z rodziców nie chce zadać sobie tego trudu. Bez sensuPowodzenia "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 42 Odpowiedź przez Volver 2011-08-24 12:20:06 Volver Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 1,971 Wiek: 40 i 4 Odp: Rozwieść się czy nie? Dunkis... jeżeli kwintesencją kobiecości, ma być sposób postrzegania rzeczywistości i relacji małżeńskich, jaki prezentuje ciocia44, to wolę już być mężczyzną ... Ciocia44, trudno jest cokolwiek doradzać osobie, która z taką determinacją za kłopoty w zawiązku, obarcza wyłącznie współmałżonka. Naprawdę zachęcam do zastanowienia się również nad sobą i swoim postępwaniem. ciocia44 napisał/a:Dam taki prosty przyklad zbliza sie dzien ojca ,i co robi zona zeby maz poczul sie doceniony,kochany? wieczorem po kolacji siadam z dziecmi i pomagam im zrobic kartki dla taty...Sądzę, że Twój mąż wolałby inny sposób okazania mu uczuć, że strony małżonki... "Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa" 43 Odpowiedź przez Dunkis 2011-08-24 12:38:02 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-08-24 12:40:13) Dunkis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-22 Posty: 1,659 Odp: Rozwieść się czy nie? Volver napisał/a:Dunkis... jeżeli kwintesencją kobiecości, ma być sposób postrzegania rzeczywistości i relacji małżeńskich, jaki prezentuje ciocia44, to wolę już być mężczyzną ... Ciocia44, trudno jest cokolwiek doradzać osobie, która z taką determinacją za kłopoty w zawiązku, obarcza wyłącznie współmałżonka. Naprawdę zachęcam do zastanowienia się również nad sobą i swoim postępwaniem. ciocia44 napisał/a:Dam taki prosty przyklad zbliza sie dzien ojca ,i co robi zona zeby maz poczul sie doceniony,kochany? wieczorem po kolacji siadam z dziecmi i pomagam im zrobic kartki dla taty...Sądzę, że Twój mąż wolałby inny sposób okazania mu uczuć, że strony małżonki... Volver, autorka widać niestety należy do osób, która przy ocenie rozpadu małżeństwa widzi tylko jedną stronę. Ciotka, nie przekonałaś ani mnie, ani Volver, ani Anhedoni. Może czas zreformować swoje myśli, co?Za to my, Volver, mężczyźni, i kobiety (w dowolnej kolejności), musimy trzymać się razem. Szczęście żonatego mężczyzny zależy od kobiet, których nie poślubił. 44 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-09-26 20:11:02 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? no to poniżej moja historia w skrócie, w tej chwili jestem na etapie zastanawiania się nad rozwodem...jesteśmy małżeństwem od 3 lat, znamy się 8. Mój mąż zawsze był człowiekiem raczej negatywnym, pesymistycznym, smutnym i prawie zawsze niezadowolonym i bez życia...w czasie chodzenia ze sobą zrywałam z nim 3 razy, za każdym razem wracał do mnie odmieniony, bardziej pozytywny, uśmiechnięty, starający się, ale po jakimś czasie to zanikało. Mąż nie miał łatwo w domu, ale też nie chce zwalać wszystkiego na jego rodziców i sytuacje w domu, pewne jest to, że atmosfera w domu rodzinnym miała duży wpływ na nasz związek, on zrobił w tej chwili z naszego, mojego życia takie życie jakie on miał w swoim domu, a jak się stamtąd wyprowadził to poczuł niesamowitą ulgę i ja tak mam teraz, czuje, że odchodząc od niego poczuje się nigdy nie starał się o mnie, nie mówił komplementów, nie okazywał miłości, zaangażowania, że mu zależy...jakoś to przebolałam, chociaż często się o to kłóciliśmy. Zwykle mówił mi, ze to robię źle, tamto powinnam inaczej, żebym myślała jak coś robię itp...wiecznie chodziłam przygnębiona i bez uśmiechu, a jestem a raczej byłam osobą bardzo wesołą. Nasze życie to była taka " zaciśniętą pięść". On nigdy nie chciał się z nikim spotykać, choć twierdzi, ze to moja wina bo jestem bardzo niezdecydowana. Przyznał się do tego, że posiadanie żony, to był fakt, po prostu miał żonę i tyle i będzie ją miał zawsze...ja się zbuntowałam jakieś 4 miesiące temu i od tamtej pory olewam to co on mówi,a raczej olewałam bo teraz jesteśmy na etapie rozmów bez przerwy. Jestem bardzo zmęczona tym jaki on ma charakter, wieczne kłótnie o wydatki, według niego najlepiej nie wydawać, bo po co spodnie, po co bluzka....a zarówno on i ja zarabiamy, wystarcza nam na wszystko. Wakacje, to najlepiej na działce, bo za darmo...a ja chce zwiedzać świat(bez przesady) ale raz na rok można wyjechać chyba do ciepłych krajów, to on wiecznie nie bo kasa....ja nie czuje i nie czułam przez te lata że żyję....byliśmy za moją namową za granicą i co usłyszałam, że wydaliśmy tyle kasy a co z tego mamy tylko zdjęcia....Kwestia seksu, ja bardzo lubię, on powiedział, że robi to tylko dlatego, że to lubię...i jest to przyjemne, ale żeby miał na to ochotę to nie, bo się tylko spocić można, od tamtej pory postanowiłam, że nie koniec tego, nie chce to nie...każdy dzień był smutny, przygnębiający, wieczne pretensje, problemy...ale powiedzcie, czy to są problemy, które mogą prowadzić do rozwodu?ja się wypaliłam, to jest pewne, on twierdzi, że mu zależy, że kocha i że zmieni wszystko...ale ja się boję, że tak wcale nie będzie....jestem bardzo zmęczona życiem z nim, mam 28 lat, nie mamy dzieci, wyszłam za mąż chyba dlatego, ze tak wypadało, bo długo się spotykaliśmy itp...nigdy nie czułam się przy nim jak kobieta, mądra, piękna...nigdy!!! 45 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-09-28 19:18:52 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?Bardzo prosze o jakieś spostrzeżenia.... 46 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-10-11 01:25:25 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?nikt nie chce pomóc ..... ?? 47 Odpowiedź przez niekochana72 2011-10-11 02:13:56 niekochana72 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-10 Posty: 6,862 Wiek: 40 Odp: Rozwieść się czy nie? Poplataniec napisał/a:no to poniżej moja historia w skrócie, w tej chwili jestem na etapie zastanawiania się nad rozwodem...jesteśmy małżeństwem od 3 lat, znamy się 8. Mój mąż zawsze był człowiekiem raczej negatywnym, pesymistycznym, smutnym i prawie zawsze niezadowolonym i bez życia...w czasie chodzenia ze sobą zrywałam z nim 3 razy, za każdym razem wracał do mnie odmieniony, bardziej pozytywny, uśmiechnięty, starający się, ale po jakimś czasie to zanikało. Mąż nie miał łatwo w domu, ale też nie chce zwalać wszystkiego na jego rodziców i sytuacje w domu, pewne jest to, że atmosfera w domu rodzinnym miała duży wpływ na nasz związek, on zrobił w tej chwili z naszego, mojego życia takie życie jakie on miał w swoim domu, a jak się stamtąd wyprowadził to poczuł niesamowitą ulgę i ja tak mam teraz, czuje, że odchodząc od niego poczuje się nigdy nie starał się o mnie, nie mówił komplementów, nie okazywał miłości, zaangażowania, że mu zależy...jakoś to przebolałam, chociaż często się o to kłóciliśmy. Zwykle mówił mi, ze to robię źle, tamto powinnam inaczej, żebym myślała jak coś robię itp...wiecznie chodziłam przygnębiona i bez uśmiechu, a jestem a raczej byłam osobą bardzo wesołą. Nasze życie to była taka " zaciśniętą pięść". On nigdy nie chciał się z nikim spotykać, choć twierdzi, ze to moja wina bo jestem bardzo niezdecydowana. Przyznał się do tego, że posiadanie żony, to był fakt, po prostu miał żonę i tyle i będzie ją miał zawsze...ja się zbuntowałam jakieś 4 miesiące temu i od tamtej pory olewam to co on mówi,a raczej olewałam bo teraz jesteśmy na etapie rozmów bez przerwy. Jestem bardzo zmęczona tym jaki on ma charakter, wieczne kłótnie o wydatki, według niego najlepiej nie wydawać, bo po co spodnie, po co bluzka....a zarówno on i ja zarabiamy, wystarcza nam na wszystko. Wakacje, to najlepiej na działce, bo za darmo...a ja chce zwiedzać świat(bez przesady) ale raz na rok można wyjechać chyba do ciepłych krajów, to on wiecznie nie bo kasa....ja nie czuje i nie czułam przez te lata że żyję....byliśmy za moją namową za granicą i co usłyszałam, że wydaliśmy tyle kasy a co z tego mamy tylko zdjęcia....Kwestia seksu, ja bardzo lubię, on powiedział, że robi to tylko dlatego, że to lubię...i jest to przyjemne, ale żeby miał na to ochotę to nie, bo się tylko spocić można, od tamtej pory postanowiłam, że nie koniec tego, nie chce to nie...każdy dzień był smutny, przygnębiający, wieczne pretensje, problemy...ale powiedzcie, czy to są problemy, które mogą prowadzić do rozwodu?ja się wypaliłam, to jest pewne, on twierdzi, że mu zależy, że kocha i że zmieni wszystko...ale ja się boję, że tak wcale nie będzie....jestem bardzo zmęczona życiem z nim, mam 28 lat, nie mamy dzieci, wyszłam za mąż chyba dlatego, ze tak wypadało, bo długo się spotykaliśmy itp...nigdy nie czułam się przy nim jak kobieta, mądra, piękna...nigdy!!!Czytałam ten post wiele razy - aby znaleźć choć jedno, jedno najkrótsze zdanie, które będzie pozytywnym opisem Waszego ma go - nawet najmniejszego. Najmniejszego powodu, by być razem. Najmniejszego powodu, by uważać, że ktokolwiek tu kocha kogokolwiek. O co Ty nas właściwie pytasz? W czym mamy pomóc? Przeczytaj swój post tak, jakby dotyczył innej osoby i zastanów się - co byś jej poradziła. I zrób własnie raz pierwszy podejmij samodzielną i odpowiedzialną decyzję. Nadejdzie czas, gdy uznasz, że wszystko skończone. I to będzie początek. 48 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-10-11 02:29:00 Ostatnio edytowany przez Poplataniec (2011-10-11 02:49:09) Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? niekochana72 napisał/a:Poplataniec napisał/a:no to poniżej moja historia w skrócie, w tej chwili jestem na etapie zastanawiania się nad rozwodem...jesteśmy małżeństwem od 3 lat, znamy się 8. Mój mąż zawsze był człowiekiem raczej negatywnym, pesymistycznym, smutnym i prawie zawsze niezadowolonym i bez życia...w czasie chodzenia ze sobą zrywałam z nim 3 razy, za każdym razem wracał do mnie odmieniony, bardziej pozytywny, uśmiechnięty, starający się, ale po jakimś czasie to zanikało. Mąż nie miał łatwo w domu, ale też nie chce zwalać wszystkiego na jego rodziców i sytuacje w domu, pewne jest to, że atmosfera w domu rodzinnym miała duży wpływ na nasz związek, on zrobił w tej chwili z naszego, mojego życia takie życie jakie on miał w swoim domu, a jak się stamtąd wyprowadził to poczuł niesamowitą ulgę i ja tak mam teraz, czuje, że odchodząc od niego poczuje się nigdy nie starał się o mnie, nie mówił komplementów, nie okazywał miłości, zaangażowania, że mu zależy...jakoś to przebolałam, chociaż często się o to kłóciliśmy. Zwykle mówił mi, ze to robię źle, tamto powinnam inaczej, żebym myślała jak coś robię itp...wiecznie chodziłam przygnębiona i bez uśmiechu, a jestem a raczej byłam osobą bardzo wesołą. Nasze życie to była taka " zaciśniętą pięść". On nigdy nie chciał się z nikim spotykać, choć twierdzi, ze to moja wina bo jestem bardzo niezdecydowana. Przyznał się do tego, że posiadanie żony, to był fakt, po prostu miał żonę i tyle i będzie ją miał zawsze...ja się zbuntowałam jakieś 4 miesiące temu i od tamtej pory olewam to co on mówi,a raczej olewałam bo teraz jesteśmy na etapie rozmów bez przerwy. Jestem bardzo zmęczona tym jaki on ma charakter, wieczne kłótnie o wydatki, według niego najlepiej nie wydawać, bo po co spodnie, po co bluzka....a zarówno on i ja zarabiamy, wystarcza nam na wszystko. Wakacje, to najlepiej na działce, bo za darmo...a ja chce zwiedzać świat(bez przesady) ale raz na rok można wyjechać chyba do ciepłych krajów, to on wiecznie nie bo kasa....ja nie czuje i nie czułam przez te lata że żyję....byliśmy za moją namową za granicą i co usłyszałam, że wydaliśmy tyle kasy a co z tego mamy tylko zdjęcia....Kwestia seksu, ja bardzo lubię, on powiedział, że robi to tylko dlatego, że to lubię...i jest to przyjemne, ale żeby miał na to ochotę to nie, bo się tylko spocić można, od tamtej pory postanowiłam, że nie koniec tego, nie chce to nie...każdy dzień był smutny, przygnębiający, wieczne pretensje, problemy...ale powiedzcie, czy to są problemy, które mogą prowadzić do rozwodu?ja się wypaliłam, to jest pewne, on twierdzi, że mu zależy, że kocha i że zmieni wszystko...ale ja się boję, że tak wcale nie będzie....jestem bardzo zmęczona życiem z nim, mam 28 lat, nie mamy dzieci, wyszłam za mąż chyba dlatego, ze tak wypadało, bo długo się spotykaliśmy itp...nigdy nie czułam się przy nim jak kobieta, mądra, piękna...nigdy!!!Czytałam ten post wiele razy - aby znaleźć choć jedno, jedno najkrótsze zdanie, które będzie pozytywnym opisem Waszego ma go - nawet najmniejszego. Najmniejszego powodu, by być razem. Najmniejszego powodu, by uważać, że ktokolwiek tu kocha kogokolwiek. O co Ty nas właściwie pytasz? W czym mamy pomóc? Przeczytaj swój post tak, jakby dotyczył innej osoby i zastanów się - co byś jej poradziła. I zrób własnie raz pierwszy podejmij samodzielną i odpowiedzialną nawet nie sądziłam, że po tym co napisałam ktoś wywnioskuje dwie ważne kwestie:pierwsza to to, że nie ma nic pozytywnego z naszego wspólnego życia, jak sama się nad tym zastanawiam to jest tak samo, mąż ma pretensje, że nie potrafię mu odpowiedzieć na pytanie, o pozytywne aspekty naszego małżeństwa, a ja po prostu nei mam co powiedzieć, wiadomo, że były przyjemne prawie w całości wyjazdy wakacyjne jakieś wyjścia czasem przyjemne, ale to tyle, zawsze było coś m=co mi w nim przeszkadzało....druga kwestia to ta odnośnie mojej decyzji, uwierz mi, że naprawdę będzie ona po raz pierwszy w pełni samodzielna i odpowiedzialna....w tej chwili moje myślenie trwa już za długo, bo jak tylko zaczęłam temat rozstania byłam pewna swojej decyzji, powiedziałam to mężowi, ale on zaczął marudzić, że nie przemyślałam, że jestem niedojrzała....zaczęłam tak o sobie myśleć no i tak minęło 5 miesięcy....a o co pytam WAS,o wypowiedz osób niezaangażowanych emocjonalnie, które czytając ten opis wywnioskują takie rzeczy, które ja musiałam wywnioskować przez 3 lata generalnie to dobry człowiek, umie zająć się domem, gotuje, pomaga, jest opiekuńczy,a le dopiero jak poproszę.... 49 Odpowiedź przez niekochana72 2011-10-11 02:53:12 niekochana72 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-10 Posty: 6,862 Wiek: 40 Odp: Rozwieść się czy nie? Poplataniec napisał/a:ale to tyle, zawsze było coś m=co mi w nim przeszkadzało...Nie ma co więc szukać winy w mężu, kochana. To Ty z tą świadomością weszłaś w związek, a potem go kontynuowałaś. Być może jemu to wystarczało. Poplataniec napisał/a:ale on zaczął marudzić, że nie przemyślałam, że jestem niedojrzała....zaczęłam tak o sobie myśleć no i tak minęło 5 miesięcy....Wcale się Twojemu mężowi nie dziwię - tak dotychczas robiłaś, przecież. Taka byłaś/jesteś. Nadejdzie czas, gdy uznasz, że wszystko skończone. I to będzie początek. 50 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-10-11 03:02:14 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? niekochana72 napisał/a:Poplataniec napisał/a:ale to tyle, zawsze było coś m=co mi w nim przeszkadzało...Nie ma co więc szukać winy w mężu, kochana. To Ty z tą świadomością weszłaś w związek, a potem go kontynuowałaś. Być może jemu to wystarczało. Poplataniec napisał/a:ale on zaczął marudzić, że nie przemyślałam, że jestem niedojrzała....zaczęłam tak o sobie myśleć no i tak minęło 5 miesięcy....Wcale się Twojemu mężowi nie dziwię - tak dotychczas robiłaś, przecież. Taka byłaś/ w ten związek ze świadomością tego jaki on jest, ze wszystkimi jego wadami, jednak nie przemyślałam tego, że po latach to co było ważne wtedy teraz nie będzie miało znaczenia....uczucie - było zakochałam się w chłopaku, który słuchał tej samej muzyki, lubił jeść to samo co ja....spędzaliśmy ze sobą tylko weekendy, bo on mieszkał 50 km ode mnie,a zawsze było mu szkoda, czy nie miał chęci przyjechać do mnie w tygodniu, chociaż ja pamiętam kiedyś, to mało ważne, ale pamiętam jak czekałam po szkole na niego ok 4 godzin,aż skończy pracę....jestem niedojrzała? nie umiałam zadbać o związek.... 51 Odpowiedź przez niekochana72 2011-10-11 06:29:06 niekochana72 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-10 Posty: 6,862 Wiek: 40 Odp: Rozwieść się czy nie? Poplataniec napisał/a:Właśnie...weszłam w ten związek ze świadomością tego jaki on jest, ze wszystkimi jego wadami, jednak nie przemyślałam tego, że po latach to co było ważne wtedy teraz nie będzie miało znaczenia....uczucie - było zakochałam się w chłopaku, który słuchał tej samej muzyki, lubił jeść to samo co ja....spędzaliśmy ze sobą tylko weekendy, bo on mieszkał 50 km ode mnie,a zawsze było mu szkoda, czy nie miał chęci przyjechać do mnie w tygodniu, chociaż ja pamiętam kiedyś, to mało ważne, ale pamiętam jak czekałam po szkole na niego ok 4 godzin,aż skończy pracę....jestem niedojrzała?Kochana - no przeczytaj, co sama napisałaś (cytat powyżej) - czy to jest powód do ślubu? Czy to jest dojrzała decyzja? Nadejdzie czas, gdy uznasz, że wszystko skończone. I to będzie początek. 52 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-10-15 00:39:52 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?no tamta dojrzałą chyba jednak nie była, ale co zrobić teraz, żeby znowu nie żałować.... To, że często nastolatkowie w tak dużej mierze chcą się zabić ma przyczyny w cywilizacji. To JEST GIGANTYCZNY MINUS bycia cywilizacji. Im bardziej się rozwijamy, tym więcej wymagamy od jednostek(czyli ludzi) im więcej wymagamy, tym niektórym ciężej jest znieść presję, w tym naukę, pracę, kogoś do dzielenia łoża... można by wypisywać o wiele więcej, ale czas to pieniądz. Nie każdy jest w stanie znieść takie życie, po prostu jakby "nie jest do tego przystosowany, stworzony", wiem, bo sam męczę się od do dzisiaj z depresją. Nie wiem jak długo jeszcze pożyję, bo życie mam zrujnowane od rodziny, która jest rozbita już 10 lat, aż po decyzje życiowe, wielkie błędy, nieszczęśliwą miłość, szpetny wygląd i tak dalej. Nie cierpię raczej na anhedonię - umiem niezmiernie rzadko odczuwać radość krótkotrwałą, słabą, ale zawsze taką, która może mi poprawić humor. Nie wiem co chcę robić w życiu, widać nie zostałem stworzony aby żyć tutaj. Często prosiłem Boga o jakiś najmniejszy znak co mam robić z takim fantem, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi... Często każdego wieczoru, każdej nocy we łzach "biję się z myślami", bo okno jest 4 metry od łóżka, stryczek by się znalazł i zawiesiło tuż za oknem na balustradzie niewielkiego balkoniku. Skok w parę metrów w dół z pętlą na szyi gwarantuje śmierć poprzez złamanie rdzenia kręgowego. Tą wiadomością chcę się podzielić, lecz nie ma co się chwalić. Szukam zrozumienia a nie pomocy, bo już raczej cud nie jest mi w stanie pomóc. Adam, 15 lat zapytał(a) o 12:31 Co zrobić żeby chłopak zwrócił na mnie uwage???? Odpowiedzi ja radze tak :)stoisz z kolezankami i o czyms gadacie , patrz na niego i sie usmiechaj i zaslon reka wiesz chba o co chodzi :] on poysli ze o nim rozmawiacie i od razu skapnie sie o co kaaaaaman :) zycze powodzenia bo ja mam ten sam problem ah... :( tylko ze on nawet ze mna nie gada ... sprawdź czy w ogóle wie że istniejesz ! Zobacz czy przechodząc koło niego zerknie na ciebie i co zrobi kiedy się do niego uśmiechniesz.. Jeżeli będzie zainteresowany to na pewno zareaguje ! Bądź sobą przede wszystkim. Uśmiechaj się do niego i ubieraj się ładnie :) Zagadaj do niego ubierz się w seksi ciuszki zaproś go na impreze. NIE WSTYDZ SIĘ bo to pogorszy sprawę...zrób wdechi wydech i zagadaj do niego np.(napoczątku) czy nie widział gdzieś żółtej branzoletki...itp. Potem wpadnij niby przypadkiem na niego...bądz uśmiechnięta...zrób sobie delikatny makijaż...zauważ czym się interesuje...a gdy już się poznacie zaproś go na pizze...a potem już z górki:) POWODZENIA:) To tak. Jeśli chłopak interesuję się sportem i go uprawia np. piłkę nożną to obejrzyj kilka meczy, połap się o co w tym chodzi i masz z nim wspólny temat. Wiem, że to nie zachęca, ale kiedyś miałam koleżankę w 1 gim, która tak zrobiła i proszę ;] są ze sobą, aż do teraz czyli 3 gim. Możesz też z grupą dziewczyn rozmawiać koło niego i coś powiedzieć tak żeby wypowiedzieć jego imię, ale nie koniecznie żeby chodziło o niego, wiesz o co chodzi. Powodzonka przedewszystkim badz soba olla95 odpowiedział(a) o 16:12 Spróbuj np. ignorowac go jezeli do tej pory zwracalas na niego uwage zerkalas na niego jak przechodzil to nie rub tak jezeli widzial ze tak robisz to napewno zdiwi sie i zateskii za tym anusia♥♥ odpowiedział(a) o 17:33 gdy chłopak jest z twojej klasy to pożyczaj mu jużne rzeczy i ubierz sie ładnie a gdy robi ci zdjęcia to nie mów rzeby przestał tylko rub śmieszne minki to pomorze bo ja tak robie Usiemiechaj się zacznij o czymś rozmawici np . zmanistyl lub cos w tym stylu XD albo zapytaj czy nie widiałes moze mojej kolezanki np marty jak wgl ja zna to by tak brzmiała Czesici nie widzłes marty ?? Owszem, powinnaś być tu piszą coś w stylu " ślicznie ubrana, piękny makijaż ". Wydaje mi się, że to nie na tym polega. Lepiej ubrać się najwygodniej, tak jak lubimy, lekki makijaż jak najbardziej, ale raczej "tapeta" na twarzy nie sumie to wszystko rzadko działa. Między dwoma osobami musi być chemia, podobne uczucie. Obejmowanie się wzrokiem. Musi być coś czego nie da się to jest moja opinia, a opinii może być wiele. Piszę co i oczywiście szczęścia ogóle to zastanawiam się dlaczego takie pytania są zadawane na stronach właśnie typu "zapytaj" . . nie można pogadać o tym z przyjaciółmi, czy coś ? ktoś może gadać, że po co założyłam to konto. Założyłam je po to, bo chciałam się dowiedzieć czegoś o szkole. Oczywiście na pare pytań odpowiedziałam, jednak sądzę, że pytania tego typu są trochę beznadziejne. Lepiej porozmawiać o tym z zaufaną osobą, a nie pytać o takie coś na . Piszę to z nadzieją, że przeczyta to parę osób i pomyśli nas tym. Szczególnie dzieciaki, które mają po 11 lat xd powodzenia ;) Hmm... bądz sb no i jak on lb deske to se ją kup ale nie że bd z nią chodzić tylko naucz się jakiś tricków i on cb polubi i fajnie i się mu spodobasz . ♥ ja też tak zrobiłam.. :D Moim zdaniem to idzie tak,puśc do niego oczko,jeśli znasz jego imie to jak bedzie przechodzil powiedz imie ( tylko cicho!) sie skapnie i sie do Ciebie uśmiechnie ;) ja tak zrobilam i sie popatrzyl i usmiechna sie i teraz jak przechodze tez tak robi... :3 Wiem, że troche zapóźno, ale ostatnio wpadłam na taki pomysł:1. Jeżeli on chodzi do twojej szkoły to masz zadanie Gdy będzie szedł zobacz jaki ma plecak ( tylko upewnij się że na pewno wiesz jaki, żeby nie było potem "plamy")3. Napisz karteczkę z napisem ze swoim nr gg albo telefonu ( jak wolisz,ale chyba lepiej gg) i gdy zostawi plecak pod klasą albo gdzieś to dyskretnie wsuń mu ją do plecaka Domyślam się że z ciekawości napisze, a ty możesz powiedzieć że to twoje koleżankiTeraz jesteś w dobrej sytuacji bo masz jego nr gg i możesz z nim popisać lub coś... _Emily_ odpowiedział(a) o 17:54 Powiem ci tak jak ja dzisiaj zrobiłam w szkole: Mieliśmy 2-wie lekcje w tej samej sali więc z tego skorzystałamI jak był dzwonek i wszyscy wyszli na przerwę to mu napisałam Kocham cię ♥ Kiedy się prawie wydało że to ja to trubowałam zaprzeczyć ale się skapli że to jaJuż miałam się zapaść pod ziemie aż on podszedł i się zapytał-Czyli to ty napisałaś ten liścik?Ja cała zaczerwieniałam i powiedziałam że tak a teraz to mój najukochańszy skarb ♥ zostaw porfel w klasie tak gdzie on bedzie miał tam lekcjie to zapytaj sie czy nie widział porfela Ja mam podobną sytuacje tylko że ja się go o chodzenie spytałam a on powiedział nie i jeszcze się na mnie obraził :( blocked odpowiedział(a) o 18:21 Dziewczyna zapytała chłopaka:| "Lubisz mnie?"| On powiedział "nie".| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.| Znowu powiedział "nie".| Zapytała wiec jeszcze raz:| " Jestem w twoim sercu?"| Powiedział "nie".| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".| Smutne - pomyślała i odeszła.| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,| tylko umarłbym z tęsknoty."| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że| Cię kocha.| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim| życiu, obojętnie gdzie będziesz wdomu,przy| telefonie albo wszkole.| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.| Jutro rano ktoś Cię pokocha.| Stanie się to równo o Będzie to ktośznajomy.| Wyzna Ci miłość o Jeżeli nie roześlesz tego, do przynajmniej 20|| osób w ciągu 10 minut Ja powiem tak. Ten chłopak kt9ryy mi się podoba siedzi ławje za mną w ostatnim żędzie bez kolegi. Dlatego zawsze z nim gadam:-) Kiedy już się poznaliśmi liczyłam na przewie ile razy się zpojrzy pierwszy dzień 27 drugi 39 trzeci 40 czwarty 53 piąty 68 no i cały czas się na mnie patrzy;-) Tylko jedna moja przyjaciułka też sie w nim zakochała :-( ale ona z nim nie gada tylko przed nim ucieka :O mam nadzieje że pomogłam! Powodzenia! weź długopis i kartkę ;p1. Napisz imię osoby płci Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony czy żółty?3. Pierwsza litera twojego imienia?4. Miesiąc urodzenia?5. Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały?6. Imię osoby tej samej Ulubiony numer?8. Wolisz jezioro czy morze?9. Napisz życzenie (możliwe do spełnienia!).Skończone – zobacz poniżej:Odpowiedzi1. Kochasz tę Jeżeli wybrałaś /eś:Czerwony – twoje życie jest pełne – jesteś konserwatywna /y i agresywna / – twoja dusza jest zrelaksowana i jesteś osobą na – jesteś spontaniczna /y i kochasz całusy i pieszczoty tych, których jesteś bardzo szczęśliwą osobą i udzielasz dobrych rad tym, którzy są w Jeżeli pierwsza litera twojego imienia jest:A-K - masz w sobie dużo miłości, którą ofiarujesz bliskim i - Próbujesz cieszyć się życiem na maxa a twoje życie uczuciowe wkrótce - lubisz pomagać innym a twoje przyszłe życie uczuciowe wygląda bardzo Jeśli urodziłaś /eś się w:Styczeń – MarzecRok minie ci bardzo dobrze i odkryjesz, że zakochasz się w kimś zupełnie nie - czerwiecTwój związek (uczuciowy) jest bardzo silny, będzie trwał długo i pozostawi wspaniałe wspomnienia na wrzesieńBędziesz mieć wspaniały rok i doświadczysz dużą zmianę w życiu na – grudzieńTwoje życie uczuciowe nie będzie zbyt wspaniałe, ale w końcu odnajdziesz swoją bratnią Jeśli wybrałaś /eśCzarny: twoje życie obierze inny kierunek, co będzie dla ciebie bardzo korzystne i bardzo cię to : Będziesz mieć przyjaciela, któremu można będzie całkowicie zaufać i zrobiłby dla ciebie wszystko, ale ty możesz sobie z tego nie zdawać Ta osoba jest twoim najlepszym To jest ilość twoich bliskich przyjaciół w twoim Jeśli wybrałaś /eś:Jezioro: Jesteś lojalnym przyjacielem i kochanką / Jesteś bardzo spontaniczna /y i lubisz zadowalać To życzenie spełni się tylko wtedy, gdy wstawisz ten test do 5 innych odp w ciągu jednej godziny. Wklej je do 10 innych komentarzy spełni się przed twoimi następnymi urodzinam Dziewczyna zapytała chłopaka:| "Lubisz mnie?"| On powiedział "nie".| Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.| Znowu powiedział "nie".| Zapytała wiec jeszcze raz:| " Jestem w twoim sercu?"| Powiedział "nie".| Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś| płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".| Smutne - pomyślała i odeszła.| Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,| kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,| tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,| jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,| tylko umarłbym z tęsknoty."| Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że| Cię kocha.| Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim| życiu, obojętnie gdzie będziesz wdomu,przy| telefonie albo wszkole.| Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się| tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w| 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.| Jutro rano ktoś Cię pokocha.| Stanie się to równo o Będzie to ktośznajomy.| Wyzna Ci miłość o Jeżeli nie roześlesz tego, do przynajmniej 20|| osób w ciągu 10 minut Jak się tb nie interesuje to ozn że to nie jest chłopak dla cb. Jesteś na pewno piękna i znajdziesz sb o wiele lepszego ktory zwróci na cb uwage. Też miałam tak jak ty. Podobał mi się jeden chłopak ale nie zwracał na mnie uwagi. Pod koniec klasy było niby lepiej ale ja już o nim zapomniałam i prawie codziennie go widuje i to jest właśnie źle bo wtedy powraca stara miłość😞💔 Tak jak mawia stare powiedzenie: stara miłość nie rdzewieje. Patrz się na niego , uśmiechaj się . Jeśli chodzi do tej samej sql co ty zagadaj do niego na przerwie ; ) . Gdy będziesz gadać z twoimi koleżankami pow jego imie chociaż to nie będzie chodzić o niego [ wiesz o co chodzi ;)] .ale jeśli już nie będzie nadal zwracał na cb uwagi to przestań się starać bo na pewno znajdziesz lepszego, który będzie cię kochał ja miałam tak samo i źle na tym wyszłam :( Bądź sobą:)Ubieraj się ładnie;)Zagadaj do niego,poznaj się z nim:)Rób wszystko ,żebyś się mu spodobała:)Rozśmiesz go jakoś:) gapa2403 odpowiedział(a) o 18:43 we mnie sie zakochal jeden chlopak i najpierw wogole nie kumalam o co chodzi a potem sie skapowalam o co chodzi i do tej pory ciagle mam na kazdej lekcji liscik a jak rozmawiam z nim przez telefon to na koncu mówi buziaczki co mam zrobic zeby sie odczepil? -Ewcia- odpowiedział(a) o 10:48 weź długopis i kartkę ;p1. Napisz imię osoby płci Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony czy żółty?3. Pierwsza litera twojego imienia?4. Miesiąc urodzenia?5. Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały?6. Imię osoby tej samej Ulubiony numer?8. Wolisz jezioro czy morze?9. Napisz życzenie (możliwe do spełnienia!).Skończone – zobacz poniżej:Odpowiedzi1. Kochasz tę Jeżeli wybrałaś /eś:Czerwony – twoje życie jest pełne – jesteś konserwatywna /y i agresywna / – twoja dusza jest zrelaksowana i jesteś osobą na – jesteś spontaniczna /y i kochasz całusy i pieszczoty tych, których jesteś bardzo szczęśliwą osobą i udzielasz dobrych rad tym, którzy są w Jeżeli pierwsza litera twojego imienia jest:A-K - masz w sobie dużo miłości, którą ofiarujesz bliskim i - Próbujesz cieszyć się życiem na maxa a twoje życie uczuciowe wkrótce - lubisz pomagać innym a twoje przyszłe życie uczuciowe wygląda bardzo Jeśli urodziłaś /eś się w:Styczeń – MarzecRok minie ci bardzo dobrze i odkryjesz, że zakochasz się w kimś zupełnie nie - czerwiecTwój związek (uczuciowy) jest bardzo silny, będzie trwał długo i pozostawi wspaniałe wspomnienia na wrzesieńBędziesz mieć wspaniały rok i doświadczysz dużą zmianę w życiu na – grudzieńTwoje życie uczuciowe nie będzie zbyt wspaniałe, ale w końcu odnajdziesz swoją bratnią Jeśli wybrałaś /eśCzarny: twoje życie obierze inny kierunek, co będzie dla ciebie bardzo korzystne i bardzo cię to : Będziesz mieć przyjaciela, któremu można będzie całkowicie zaufać i zrobiłby dla ciebie wszystko, ale ty możesz sobie z tego nie zdawać Ta osoba jest twoim najlepszym To jest ilość twoich bliskich przyjaciół w twoim Jeśli wybrałaś /eś:Jezioro: Jesteś lojalnym przyjacielem i kochanką / Jesteś bardzo spontaniczna /y i lubisz zadowalać To życzenie spełni się tylko wtedy, gdy wstawisz ten test do 5 innych odp w ciągu jednej godziny. Wklej je do 10 innych komentarzy spełni się przed twoimi następnymi urodzinami. USek1337 odpowiedział(a) o 16:34 To może zabrzmieć głupio ale nie rób nic. Chłopak sam powinien dostrzec w tobie piękno zewnętrzne i wewnętrzne. Po prostu bądź sobą :) ulka102 odpowiedział(a) o 14:29 to jest gupie ale powiem oglądałam filmik na you tube i załóz garnek na głowe i biegaj przed nim? no ale odpowiedzi beznadziejna sorka Uważasz, że ktoś się myli? lub Polecamy Jak poderwać dziewczynę, jak uwieść faceta Marzysz o wakacyjnej miłości? Nie wiesz, jak zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej? Fakt podpowiada. Jeśli chcesz poderwać dziewczynę lub chłopaka, postaw na wygląd. Najważniejsze jest pierwsze wrażenie Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2013-07-14 21:52:58 Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Temat: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? Chlopak, z ktorym sie spotykam, pojechal w ten weekend sam na wesele kolezanki (a przynajmniej nic nie mowil mi, ze jedzie tam z jakas partnerka). Znam tego chlopaka od roku, w zeszlym roku szalal za mna, ale ja bylam zajeta, wiec pomimo tego, ze bardzo mnie do niego ciagnelo, nic z tego nie wyszlo... przez kilka miesiecy mielismy tylko sporadyczny kontakt przez FB... w polowie maja rozstalam sie z moim partnerem bo od ok. 9 miesiecy zaczelo sie cos miedzy nami psuc... na poczatku czerwca, nie mogac zapomniec o tym drugim chlopaku, odezwalam sie do niego, zaproponowalam spotkanie, powiedzialam, ze mozemy sie spotykac, zeby lepiej sie poznac, bo nie jestem juz w zwiazku..bardzo sie z tego ucieszyl, choc widac, ze podchodzi do "nas" bardziej racjonalnie niz z zeszlym roku.... Spotykamy sie srednio 2 razy w tygodniu, to od niego wychodzi propozycja wiekszosci spotkan, mamy ze soba codzienny kontakt, zazwyczaj inicjowany przez niego (smsy i telefony). Ja tez oczywiscie czasem odzywam sie pierwsza... nasz problem jest taki, ze niby coraz bardziej zblizamy sie do siebie, a z drugiej strony ja, jako kobieta, chcialabym, zeby okazal wiecej zdeterminowania...nie mowilam mu tego, ale kiedys nie odezwalam sie do niego caly dzien, zorganizowalam sobie dzien bez niego podczas gdy on od godziny 19 co godzine mi slal smsy, na ktore nie odpowiadalam... potem zadzwonil, a ja nie odpowiedzialam... chcial wtedy zaproponowac mi spotkanie w niedziele..no wlasnie, a czemu nie w sobote wieczor? Wiem, ze byl zmeczony po pracy, ale... ? Jego rodzice mieszkaja w miescie oddalonym o ok. 200 km (nie miszkamy w Polsce, a i on Polakiem nie jest), i do tej pory gdy zdarzylo mu sie jechac do domu, to zeby sie ze mna spotkac, przesunal wyjazd o jeden dzien... jestem ostatnia osoba, z ktora zegna sie przed wyjazdem i pierwsza, ktora wita po przyjedzie... tak bylo jeszcze 2 tyg. temu... ostatni raz widzielismy sie w czwartek, dla mnie to byl wyjatkowy wieczor, bo pierwszy raz zrobilismy krok dalej jesli chodzi o bliskosc fizyczna...nie, nie chodzi o seks ani nawet o petting... ot, bardziej erotyczne pieszczoty niz do tej pory i tyle.. w piatek dostalam od niego tylko suchego smsa ze juz dojechal do domu... a wczoraj nie odezwal sie przez caly dzien, ja rowniez nie... dzis nie wyrzymalam i po poludniu wyslalam mu sms "co slychac?" odpisal po godzinie "wszystko OK, probuje wypoczac po zabieganej sobocie"... i tyle..za godzine ma wrocic do miasta, w ktorym oboje mieszkamy...a nic nie wspomnial o spotkaniu ze mna... Dodam, ze on, pochodzac z poludniowej Europy, ma nieco inne podejscie do planowania spotkan: czesto lubi planowac cos w ostatniej chwili...kiedys o tym rozmawialismy i oboje poszlismy na kopmpromis: on zaczal czesciej PLANOWAC spotkania ze mna, a ja nie obrazalam sie, gdy czasem spontanicznie cos mi zaproponowal.... Dzis jest mi przykro o tyle, ze w czwartek doszlo miedzy nami do czegos wiecej, dla mnie byl to krok do przodu w naszej relacji, myslalam, ze dla niego tez... a on w piatek tylko jeden krotki sms.... w sobote cisza, pierwszy raz calodniowa cisza ... choc tydzien temu ja mu taka zaserwowalam... mimo ze wyslal mi z 10 smsow... dzis wraca, ale widac nie zalezy mu, zeby sie ze mna przywitac... obawiam sie, ze na tym etapie znajomosci nie moge jeszcze robic mu wyrzutow... moze inaczej mam to rozegrac? Jak? Wiem, ze ciezko Wam cos doradzic, bo to ja znam tego chlopaka a nie Wy... gdy pomysle o tym, ze nigdy nie zachowal sie w stosunku do mnie jak pajac, to mysle, ze to ja panikuje i stwarzam problemy... a z drugiej strony... mowi sie, ze facet za nic nie przyzna, ze nie zalezy mu na dziewczynie.... Wlasnie do mnie zadzwonil, ale nie odebralam, bo mam znieksztalcony glos od placzu...:( 2 Odpowiedź przez AlphaWolf 2013-07-14 22:05:04 AlphaWolf Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-12 Posty: 598 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? ja, jako kobieta, chcialabym, zeby okazal wiecej zdeterminowania...nie mowilam mu tego, ale kiedys nie odezwalam sie do niego caly dzien, zorganizowalam sobie dzien bez niego podczas gdy on od godziny 19 co godzine mi slal smsy, na ktore nie odpowiadalam... potem zadzwonil, a ja nie odpowiedzialam... chcial wtedy zaproponowac mi spotkanie w niedziele..no wlasnie, a czemu nie w sobote wieczor? Wiem, ze byl zmeczony po pracy, ale... ?Ty tak na poważnie? Facet dobija się do Ciebie drzwiami i oknami, a Ty ze wszystkich sił dajesz mu do zrozumienia, że ma się pocałować w nos? Strasznie dziecinne podejście i dziwna próba wzbudzenia zainteresowania, myślałam, że tego typu udawanie niedostępnej na siłę robi się najpóźniej w szkole średniej. Do tego te pretensje... Zaproponował Ci spotkanie w niedzielę, ponieważ w niedzielę chciał się z Tobą spotkać, na sobotę miał już zapewne inne plany lub uznał, że będzie zbyt zmęczony po pracy. Głupio dorabiasz sobie do tego ostatnia osoba, z ktora zegna sie przed wyjazdem i pierwsza, ktora wita po przyjedzie... tak bylo jeszcze 2 tyg. temu... ostatni raz widzielismy sie w czwartek, dla mnie to byl wyjatkowy wieczor, bo pierwszy raz zrobilismy krok dalej jesli chodzi o bliskosc fizyczna...nie, nie chodzi o seks ani nawet o petting... ot, bardziej erotyczne pieszczoty niz do tej pory i tyle.. w piatek dostalam od niego tylko suchego smsa ze juz dojechal do domu...A czego oczekiwałaś? Słitaśnego esemeska z serduszkami i poczty kwiatowej? Facet napisał Ci, że bezpiecznie dojechał na miejsce i nie chciał, byś się martwiła (a naprawdę niewielu facetów tak robi), a Ty jeszcze zamierzasz mieć o to pretensje?obawiam sie, ze na tym etapie znajomosci nie moge jeszcze robic mu wyrzutow... moze inaczej mam to rozegrac? Jak?Problem tkwi w Tobie, a nie w nim. Ewidentnie widać, że facet się stara, że gwiazdkę z nieba by Ci podarował, a Tobie ciągle mało, no bo przecież sms był "suchy", a nie z buziaczkami, serduszkami, misiami i żabciami. Masz jakieś dziwne, wyidealizowane wyobrażenie o związku i na siłę próbujesz chłopa w nie wcisnąć. 3 Odpowiedź przez Chce byc tylko szczesliwa 2013-07-14 22:31:38 Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? AlphaWolf napisał/a:ja, jako kobieta, chcialabym, zeby okazal wiecej zdeterminowania...nie mowilam mu tego, ale kiedys nie odezwalam sie do niego caly dzien, zorganizowalam sobie dzien bez niego podczas gdy on od godziny 19 co godzine mi slal smsy, na ktore nie odpowiadalam... potem zadzwonil, a ja nie odpowiedzialam... chcial wtedy zaproponowac mi spotkanie w niedziele..no wlasnie, a czemu nie w sobote wieczor? Wiem, ze byl zmeczony po pracy, ale... ?Ty tak na poważnie? Facet dobija się do Ciebie drzwiami i oknami, a Ty ze wszystkich sił dajesz mu do zrozumienia, że ma się pocałować w nos? Strasznie dziecinne podejście i dziwna próba wzbudzenia zainteresowania, myślałam, że tego typu udawanie niedostępnej na siłę robi się najpóźniej w szkole średniej. Do tego te pretensje... Zaproponował Ci spotkanie w niedzielę, ponieważ w niedzielę chciał się z Tobą spotkać, na sobotę miał już zapewne inne plany lub uznał, że będzie zbyt zmęczony po pracy. Głupio dorabiasz sobie do tego ostatnia osoba, z ktora zegna sie przed wyjazdem i pierwsza, ktora wita po przyjedzie... tak bylo jeszcze 2 tyg. temu... ostatni raz widzielismy sie w czwartek, dla mnie to byl wyjatkowy wieczor, bo pierwszy raz zrobilismy krok dalej jesli chodzi o bliskosc fizyczna...nie, nie chodzi o seks ani nawet o petting... ot, bardziej erotyczne pieszczoty niz do tej pory i tyle.. w piatek dostalam od niego tylko suchego smsa ze juz dojechal do domu...A czego oczekiwałaś? Słitaśnego esemeska z serduszkami i poczty kwiatowej? Facet napisał Ci, że bezpiecznie dojechał na miejsce i nie chciał, byś się martwiła (a naprawdę niewielu facetów tak robi), a Ty jeszcze zamierzasz mieć o to pretensje?obawiam sie, ze na tym etapie znajomosci nie moge jeszcze robic mu wyrzutow... moze inaczej mam to rozegrac? Jak?Problem tkwi w Tobie, a nie w nim. Ewidentnie widać, że facet się stara, że gwiazdkę z nieba by Ci podarował, a Tobie ciągle mało, no bo przecież sms był "suchy", a nie z buziaczkami, serduszkami, misiami i żabciami. Masz jakieś dziwne, wyidealizowane wyobrażenie o związku i na siłę próbujesz chłopa w nie mysle, ze troszke zbyt surowo mnie ocenilas... moze dlatego, ze ciezko wszystko opisac... ja nie do konca czuje, ze on "dobija sie do mnie drzwiami i oknami"... Mam wrazenie, ze troche za malo dynamiki jest w tym "zwiazku"... choc wole, zeby rozwijalo sie powoli i przerodzilo sie w cos trwalego niz palilo sie silnym plomieniem, zeby szybko zgasnac...Wiesz, on sam powiedzial mi, ze nie czuje w tej chwili do mnie tego samego, co w zeszlym roku, ze owszem, podobam mu sie, nie jestem mu obojetna, ale to uczucie jest w tej chwili inne, nie tak szalone jak rok temu... jeszcze nigdy nie uslyszalam od niego "tesknilem za toba", "myslalem o tobie" itd. Moze to nie ten typ faceta, nie wiem...A co do fizycznej bliskosci, to nie oczekiwalam slodziutkich smsow... ale jeden suchy sms a pozniej kolejnego dnia cisza przez caly dzien (kiedy wczesniej byly smsy i telefony codziennie) chyba maly prawo nie zrobic na mnie dobrego wrazenia? 4 Odpowiedź przez AlphaWolf 2013-07-15 09:05:46 AlphaWolf Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-12 Posty: 598 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? Moim zdaniem za bardzo bujasz w obłokach. Zejdź na ziemię. Facet jest z Tobą szczery i powinnaś to docenić, bo naprawdę niewielu mężczyzn sili się na szczerość w podobnych przypadkach - wolę kobietę okłamywać i wodzić za nos. Fakt, że Twój mężczyzna nie czuje do Ciebie tak intensywnego uczucia, jak rok temu, jest normalne - wtedy byłaś dla niego kimś nieznanym, nowym, fascynującym. Kiedy zaczęliście się spotykać, siłą rzeczy odrobinę mu spowszedniałaś (nie chcę, by to źle zabrzmiało). Ale to nie oznacza, że przestał coś do Ciebie czuć. Zastanawiam się natomiast, czy Ty go twierdzę, że masz w głowie wyidealizowaną wizję związku. Facet powinien to, facet powinien tamto, a jak tego raz nie zrobi, to oznacza, że nie kocha. 5 Odpowiedź przez Chce byc tylko szczesliwa 2013-07-15 15:37:43 Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? AlphaWolf napisał/a:Moim zdaniem za bardzo bujasz w obłokach. Zejdź na ziemię. Facet jest z Tobą szczery i powinnaś to docenić, bo naprawdę niewielu mężczyzn sili się na szczerość w podobnych przypadkach - wolę kobietę okłamywać i wodzić za nos. Fakt, że Twój mężczyzna nie czuje do Ciebie tak intensywnego uczucia, jak rok temu, jest normalne - wtedy byłaś dla niego kimś nieznanym, nowym, fascynującym. Kiedy zaczęliście się spotykać, siłą rzeczy odrobinę mu spowszedniałaś (nie chcę, by to źle zabrzmiało). Ale to nie oznacza, że przestał coś do Ciebie czuć. Zastanawiam się natomiast, czy Ty go twierdzę, że masz w głowie wyidealizowaną wizję związku. Facet powinien to, facet powinien tamto, a jak tego raz nie zrobi, to oznacza, że nie chcialabym, zebys miala racje piszac, ze jemu na mnie zalezy...Piszesz, ze mu spowszednialam... my spotykamy sie regularnie od konca maja srednio 2 razy w tyg. i juz mu spowszednialam? To, co budzi moje watpliwosci i sprawia, ze ja nie czuje sie do konca pewnie, to fakty takie jak ten, ze przedstawil mnie tylko jednemu swojemu znajomemu, nawet nie przyjacielowi, tylko znajomemu... podczas tego spotkania nie wynikalo jasno, ze jestem dziewczyna, ktora mu sie podoba... rownie dobrze moglam wyjsc na kolezanke... wedlug mnie na tym etapie zwiazku a raczej znajomosci to normalne, ze facet jeszcze nie przedstawia dziewczyny swoim znajomym, no ale wlasnie: oznacza to dla mnie tylko tyle, ze to poczatkowa faza znajomosci i wszystko moze jeszcze w kazdej chwili sie zdarzyc... rowniez to, ze nagle mu sie cos odwidzi... druga rzecz to taka, ze gdy gdzies idziemy na spacer, prawie nigdy nie zlapie mnie za reke czy nie obejmie mnie... ja musze zrozumiec, czy to ja jestem przyczyna, czy tez facet jest powsciagliwy... tylko w takim razie jaka jest roznica miedzy mna a jego kolezankami? Jak traktuje je a jak traktuje mnie? Tego tez nie wiem, bo nie poznalam zadnej jego kolezanki....Co do SMSow, to nigdzie nie pisalam, ze ma mi wysylac smsy z serduszkami, ja sama mu takich nie wysylam i nie wysylalam takich smsow zadnemu z moich poprzednich facetow...mnie zabolalo to, ze podczas pobytu w rodzinnych stronach nie odezwal sie do mnie caly dzien...po tym, gdy zrobilismy dalszy krok jesli chodzi o fizyczna bliskosc...A ostatnia rzecz jest taka, ze wczoraj, gdy do niego oddzwonilam, to opowiedzial mi co robil, ze jest zmeczony po weekendzie itd. ALE nie zaproponowal zadnego spotkania, nawet na dzis... czy tak zachowuje sie chlopak zainteresowany dziewczyna? Wiem, ze to po czesci roznica kulturowa, oni sa bardziej spontaniczni i raczej zyja chwila, ale byloby mi przyjemniej, gdybym wiedziala, ze mysli juz o kolejnym spotkaniu... 6 Odpowiedź przez Chce byc tylko szczesliwa 2013-07-15 15:41:42 Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie?Alpha, na pewno masz racje co do tego, ze jestem panikara... i ze kazdy dluszy brak kontaktu sprawia, ze zaczynam zastanawiac sie, co sie dzieje..... moze to dlatego, ze 10 lat temu moja pierwsza milosc, z ktora bylam przez pol roku, zakonczyla sie w brutalny sposob: chlopak przestal kontaktowac sie ze mna, bo juz nie chcial ze mna byc, nie powiadomil mnie nawet o tym, ze odwidzialo mu sie... Wiem, ze ten obecny nie moze ponosic za to konsekwencji, ale ten moj bagaz doswiadczen ciazy mi, oj, ciazy... 8 Odpowiedź przez AlphaWolf 2013-07-15 23:36:53 AlphaWolf Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-12 Posty: 598 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie?Autorko wątku, Twój problem polega na tym, że... za dużo myślisz. Wszystko analizujesz, rozkładasz na czynniki pierwsze, doszukujesz się podtekstów. Masz w głowie jakąś idealną wizję związku i kurczowo się jej trzymasz, zamiast cieszyć się tym, co jest tu i teraz. W przewrażliwiony sposób odczytujesz nadawane sygnały. Kiedy facet do mnie zadzwoni, to jest mi miło, że w ogóle to zrobił - nawet, jeżeli nie proponuje spotkania. Być może Twój mężczyzna również nie chciał się umawiać, bo wiedział, że będzie zajęty i nie da rady. Takie małe przeciwności nie oznaczają ani braku miłości, ani braku zainteresowania. 9 Odpowiedź przez Chce byc tylko szczesliwa 2013-07-16 00:14:10 Ostatnio edytowany przez Chce byc tylko szczesliwa (2013-07-16 00:17:24) Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? AlphaWolf napisał/a:Autorko wątku, Twój problem polega na tym, że... za dużo myślisz. Wszystko analizujesz, rozkładasz na czynniki pierwsze, doszukujesz się podtekstów. Masz w głowie jakąś idealną wizję związku i kurczowo się jej trzymasz, zamiast cieszyć się tym, co jest tu i teraz. W przewrażliwiony sposób odczytujesz nadawane sygnały. Kiedy facet do mnie zadzwoni, to jest mi miło, że w ogóle to zrobił - nawet, jeżeli nie proponuje spotkania. Być może Twój mężczyzna również nie chciał się umawiać, bo wiedział, że będzie zajęty i nie da rady. Takie małe przeciwności nie oznaczają ani braku miłości, ani braku racje, na pewno jestem przewrazliwiona... nie wiem, czemu sie nie umawial ze mna, ale fakt, ze w pon. wieczorem skontaktowal sie ze mna, skonczyl prace bardzo pozno, bo o godz. 21:00... zawiadomil mnie o tym smsem, zadzwonilam do niego i zaproponowal mi spotkanie we wtorek, bo w srode idzie na urodziny kolegi czy kolezanki...a gdy spytalam "a w czwartek ci nie pasuje?" to powiedzial "Dopiero w czwartek? Juz i tak nie widzimy sie od zeszlego czwartku, nie chcialbym czekac az do czwartku tylko chcialbym zobaczyc cie jutro korzystajac z chwili wolnego czasu"... Milo mi sie zrobilo, nie powiem... Moge zrozumiec, ze moze nie jest gotowy zabierac mnie na URODZINY osoby, ktorej nie znam... ale powiedzcie mi taka jedna rzecz: jesli organizowalabym u mnie w domu impreze dla moich znajomych (impreza bez okazji), to czy nie poczulby sie osaczony, gdybym go na nia zaprosila? Nie po to, zeby przedstawiac go formalnie jako mojego chlopaka, bardziej po to, zeby wspolnie spedzic czas z moimi kolezankami i kolegami (ktorzy w wiekszosci sa jego narodowosci)? Nie wiem, czy powinnam robic pierwsza taki krok, skoro jemu jak na razie nie spieszno do przedstawiania mnie swoim znajomym...? 10 Odpowiedź przez kaldia 2013-07-16 00:19:07 kaldia Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-01 Posty: 17 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie?Nie powinien skoro to lekkoduch to żyj chwilą nie analizuj za dużo i tylko działaj 11 Odpowiedź przez AlphaWolf 2013-07-16 00:24:30 AlphaWolf Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-12 Posty: 598 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? Kochana, tutaj wiele zależy od jego znajomych. Niektórzy np. nie bardzo lubią, jeżeli na ich imprezę jest przyprowadzany ktoś, kogo nie znają, chcą bawić się w gronie "samych swoich". Dlatego też moim zdaniem nie powinnaś tej sytuacji nadinterpretować, może po prostu solenizant średnio życzyłby sobie obecności kogoś obcego .Jeżeli natomiast zamierzasz zorganizować imprezę u siebie, to po pierwsze zapytaj ukochanego, czy chciałby poznać Twoich znajomych, a po drugie zapytaj ich, czy chcieliby poznać jego. Jeśli otrzymasz odpowiedzi twierdzące, to nic tylko działać. 12 Odpowiedź przez mery90 2013-07-16 01:24:59 mery90 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-06-05 Posty: 1,748 Wiek: 25 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? Powiem Ci tak. Ostatnio mialam podobna sytuacje. Spotykam sie z chlopakiem ok2miesiace, ja tez mie znam jego znajomych, on przypadkiem(naprawde byl to przypadek) poznal moja mame, i to wszystko. W piatek mialam wolne, myslalam, ze sie spotkamy itd, ale on umowil sie ze znajomymi. Moje buzujace hormony(przez okres) spowodowaly, ze zaczelam miec pretensje, ze tak malo sie widujemy(1-2razy w tyg) itd. Przy okazji dowiedzial sie, ze to wszystko co miedzy nami nie jest mi obojetne. Zaskoczylam go tym wszystkim, sama siebie rowniez. Bo nie planowalam tego, noe chcialam zeby o tym wiedzial. Jednak jak sie o tym dowiedzial stal sie dla mnie zimny, nie odpisywal juz tak entuzjastycznie, myslalam, ze zepsulam wszystko... napisal, ze musi go przetrawic i sie odezwie. Czekalam, nie nalwgalam, nie pisalam. Choc bylam nastawiona na to, ze sie wogole nie odezwie. Na szczescie wszystko wraca do normy. Gdzie ja z nim np tez jak sie widzimy nie chodze za reke, nie przytulamy sie itd itp. Ale uznalam, ze to jest taka osoba, ktora nie potrzebuje czegos takiego, nie potrzebuje slodzic, nie ma u niego tak, ze duzo mowi malo robi. Raczej na odwrot. I ja to bardzo doceniam. Dzis, kiedy emocje opadly smiac mi sie chce z samej siebie, ze dalam sie poniesc hormonom. Kiedy ktos zostanie zraniony w przeszlosci, naprawde nie ma sensu tego przenosic na obecnego partnera... czasami warto wrzucic na luz;) 2:12 Majeczka, nasz caly swiat Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:....od niego wychodzi propozycja wiekszosci spotkan, mamy ze soba codzienny kontakt, zazwyczaj inicjowany przez niego (smsy i telefony). Ja tez oczywiscie czasem odzywam sie pierwsza... nasz problem jest taki, ze niby coraz bardziej zblizamy sie do siebie, a z drugiej strony ja, jako kobieta, chcialabym, zeby okazal wiecej zdeterminowania...nie mowilam mu tego, ale kiedys nie odezwalam sie do niego caly dzien, zorganizowalam sobie dzien bez niego podczas gdy on od godziny 19 co godzine mi slal smsy, na ktore nie odpowiadalam... potem zadzwonil, a ja nie odpowiedzialam...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:.... wygarnelam mu przez telefon, ze nie planuje ze mna spotkan, ze prawie wszystkie spotkania planowane sa w ostatniej chwili...bo i mialam w pewnym momencie dosc codziennych smsow typu "wyszedlem wlasnie z pracy" a o spotkaniu ani be ani me...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:.... Wiesz, ze kiedys musial czekac na spotkanie ze mna kilka dni bo ja kazdy dzien mialam przeznaczony na spotkania ze znajomymi? Wiesz, ze nigdy nie przesunelam spotkania z przyjaciolka tylko dlatego, ze on chcial tez zobaczyc sie ze mna w ten dzien a ja bylam juz umowiona? Wiesz, ze wczoraj gdy do mnie napisal, oddzwonilam do niego dopiero po godzinie bo bylam zajeta?Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:...nie rozumiem, czemu mam byc trzymana w zawieszeniu tylko dlatego, ze ich mentalnosc kaze kazdemu czekac na potwierdzanie spotkan...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:...staram sie dawkowac jemu siebie i moje emocje, zeby go nie sploszyc...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:....A co do zachowania faceta, to wszyscy poprzedni mezczyzni, z ktorymi sie spotykalam, wlasnie w poczatkowej fazie znajomosci wykazywali duzo wiecej inicjatywy niz obecny chlopak, wiec on przy nich wyglada na troszke biernego...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:....zabolalo to, ze podczas pobytu w rodzinnych stronach nie odezwal sie do mnie caly dzien...po tym, gdy zrobilismy dalszy krok jesli chodzi o fizyczna byc tylko szczesliwa napisał/a:...A ostatnia rzecz jest taka, ze wczoraj, gdy do niego oddzwonilam, to opowiedzial mi co robil, ze jest zmeczony po weekendzie itd. ALE nie zaproponowal zadnego spotkania, nawet na dzis... czy tak zachowuje sie chlopak zainteresowany dziewczyna?Czy tak się zachowuje dziewczyna zainteresowana zbudowaniem fajnej relacji?Dla mnie to wszystko jest chore. 29 Odpowiedź przez Chce byc tylko szczesliwa 2013-07-22 00:04:16 Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? N4VV napisał/a:Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:...tylko czy to wystarczy, zeby miedzy dwiema osobami wytworzyla sie jakas wiez?Owszem, wystarczy. W normalnych warunkach. W tym co stwarzasz nic nie wystarczy. Jesteś niezdolna do stworzenia związku. Podziwiam cierpliwość tego faceta. Ona się jednak w końcu skończy - wcale niewykluczone, że tak samo, jak z poprzednim. Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:...Widze, ze nie warto sie tu wpisywac, ani opisywac szczegolowo zwiazku, bo takie malo wrrazliwe osoby jjak TY od razu przypna Ci latke nie dociera, a dziewczyny napisały Ci niegłupie rzeczy. Ty jednak jesteś tak zadufana w sobie, że bliżej Ci do focha, niż do refleksji nad sobą. Skończy się ten związek i jego oczywiście będziesz za to facet myślący narządem do myślenia przeznaczonym, od czegoś takiego wiał by gdzie krokodyle byc tylko szczesliwa napisał/a:....od niego wychodzi propozycja wiekszosci spotkan, mamy ze soba codzienny kontakt, zazwyczaj inicjowany przez niego (smsy i telefony). Ja tez oczywiscie czasem odzywam sie pierwsza... nasz problem jest taki, ze niby coraz bardziej zblizamy sie do siebie, a z drugiej strony ja, jako kobieta, chcialabym, zeby okazal wiecej zdeterminowania...nie mowilam mu tego, ale kiedys nie odezwalam sie do niego caly dzien, zorganizowalam sobie dzien bez niego podczas gdy on od godziny 19 co godzine mi slal smsy, na ktore nie odpowiadalam... potem zadzwonil, a ja nie odpowiedzialam...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:.... wygarnelam mu przez telefon, ze nie planuje ze mna spotkan, ze prawie wszystkie spotkania planowane sa w ostatniej chwili...bo i mialam w pewnym momencie dosc codziennych smsow typu "wyszedlem wlasnie z pracy" a o spotkaniu ani be ani me...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:.... Wiesz, ze kiedys musial czekac na spotkanie ze mna kilka dni bo ja kazdy dzien mialam przeznaczony na spotkania ze znajomymi? Wiesz, ze nigdy nie przesunelam spotkania z przyjaciolka tylko dlatego, ze on chcial tez zobaczyc sie ze mna w ten dzien a ja bylam juz umowiona? Wiesz, ze wczoraj gdy do mnie napisal, oddzwonilam do niego dopiero po godzinie bo bylam zajeta?Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:...nie rozumiem, czemu mam byc trzymana w zawieszeniu tylko dlatego, ze ich mentalnosc kaze kazdemu czekac na potwierdzanie spotkan...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:...staram sie dawkowac jemu siebie i moje emocje, zeby go nie sploszyc...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:....A co do zachowania faceta, to wszyscy poprzedni mezczyzni, z ktorymi sie spotykalam, wlasnie w poczatkowej fazie znajomosci wykazywali duzo wiecej inicjatywy niz obecny chlopak, wiec on przy nich wyglada na troszke biernego...Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:....zabolalo to, ze podczas pobytu w rodzinnych stronach nie odezwal sie do mnie caly dzien...po tym, gdy zrobilismy dalszy krok jesli chodzi o fizyczna byc tylko szczesliwa napisał/a:...A ostatnia rzecz jest taka, ze wczoraj, gdy do niego oddzwonilam, to opowiedzial mi co robil, ze jest zmeczony po weekendzie itd. ALE nie zaproponowal zadnego spotkania, nawet na dzis... czy tak zachowuje sie chlopak zainteresowany dziewczyna?Czy tak się zachowuje dziewczyna zainteresowana zbudowaniem fajnej relacji?Dla mnie to wszystko jest mnie chore jest osadzanie mojej osoby na podstawie kilku moich wpisow. Baaa, widze, ze lepiej ode mnie znasz historie moich poprzednich zwiazkow oraz powody, przez ktore sie rozpadly. Oczywiscie wedlug Ciebie to ja bylam zawsze osoba winna rozpadowi zwiazku. A czy wiesz, ze aby zrozumiec czyjas psychike nalezaloby najpierw poznac dana osobe, jej historie, problemy, z jakimi borykala sie lub boryka? Pewnie o tym wiesz, ale latwiej po prostu powiedziec, ze ktos ma chore w kazdym badz razie za wrazliwosc w podejsciu do mojego problemu. Myslalam, ze na tym forum mozna sie "wygadac" i liczyc na KONSTRUKTYWNA krytyke (w stylu w jakim zrobila to np. Marcia i Zagubiona), ale jak widac mylilam sie. Ciekawa tylko jestem, czy wszystie te osoby, ktore zaatakowaly mnie w tym watku, beda potrafily przez cale swoje zycie miec takie bezuczuciowe podejscie w stosunku do osob dla nich waznych? 30 Odpowiedź przez Chce byc tylko szczesliwa 2013-07-22 00:24:21 Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? MarciaS napisał/a:A może wtedy kiedy tak bardzo zabiegał o Ciebie ,byl zdeterminowany ,tak bardzo mu zalezalo ,no ze jego dopingiem bylo to ,ze masz innego chłopaka? Może dlatego tak bardzo chciał Cię zdobyć,ze dawał z siebie 100%? Nie musi to być prawda,może było zupełnie inaczej,ale to mi teraz przyszło do głowy/Teraz jesteś wolna ,nie wiem czy wie ,ze Ci zalezy na nim,ale na pewno się tego domyśla i po prostu chce,by ta znajomość się rozwijała swoim tempem,czyli powoli bez pospiechu,bez presji?Na pewno fakt, e kiedys bylam zajeta, stanowil dla niego bariere nie do pokonania... i na pewno wzmocnilo to fascynacje moja osoba. Zawsze to co niedostepne, bardziej nas rajcuje. Masz racje, ze on wie, ze mi na nim zalezy, ale sam mi powiedzial, ze rok temu cierpial nie mogac byc ze mna, dlatego teraz trzezwiej podchodzi do tego, co jest miedzy nami, i ze chcialby poczuc taka fascynacje, jaka czul rok temu... Ja podczas spotkan czuje, ze wszystko jest OK, jedynie miedzy spotkaniami czasami nie czuje sie pewnie. MarciaS napisał/a:Z tego co piszesz,to chłopakowi ewidentnie na Tobie zależy,ale Tobie sie wydaje ,ze nie,ze się mu narzucasz,bo po prostu boisz sie odtrącenia z jego ja chyba na razie nie narzucam mu sie, jedynie niektore osoby w tym watku tak to zrozumialy. Ja boje sie za bardzo odkryc z moimi uczuciami, zebym przez przypadek nie zostala odebrana jako ta, co sie narzuca. Tzn. z moimi uczuciami juz sie odkrylam, bo w koncu spotykam sie z nim... ja nie chce osaczyc przez przypadek moim napisał/a:Ja ze swoim chłopakiem jestem prawie rok i też nie znam jego znajomych/rodziny,ale przez to ,ze ich nie znam nie uważam,ze mu na mnie nie zależy. Po prostu na wszystko przychodzi pora. I na poznanie rodziny,znajomych też. Bądz cierpliwa,na pewno w odpowiednim momencie przyjdzie poznanie jego blliskich. Najpierw skupcie się na sobie,na budowaniu waszej wiem, ja po prostu nie chce jedynie, zeby bylo tak jak w moich dwoch poprzednich zwiazkach, ktore trwaly ok. 2 lat. Zwiazek sie rozwijal, a ja nie znalam rodziny mojego napisał/a:Oczywiście,ze tak. Spotykanie się 1-2 razy w ciągu tyg,to nie tak mało. Na pewno da sie zbudować coś trwałego A co do tego ,ze zaproponowałas mu kino ,a on odmówił,to rzeczywiście...nie za fajnie. Rozumiem,pozna godzina ,nawał pracy ,ale powinnien sie zrehabilitować i na inny termin zaproponować tym kinem bylo wtedy tak, ze mielismy jechac na seans, ale bylo juz za pozno i ja sama wtedy powiedzialam "Dzis juz jest za pozno, moze bysmy pojechali do kina w niedziele?" a on nie skomentowal tego, tylko powiedzial "No nic...jedzmy w strone kina teraz, zobaczymy, ile czasu nam to zajmie" choc sama mowilam mu, ze i tak jest juz za pozno... To, ze przemilczal temat kina w niedziele sprawilo mi lekki bol i wlasnie wtedy poczulam sie tak, jakbym mu sie narzucala z moja tygodniu podczas rozmowy telefonicznej powiedzialam mu, ze ide obejrzec ten konkretny film i spytalam "a Ciebie ten film nie interesuje?" A on na to "Interesuje mnie i chcialbym obejrzec go z toba, ale nie moge obiecac ci, ze zdazymy na seans na godz. 20:00 a nie chce znow nawalic jak tydzien temu i przyjechac zbyt pozno, nie chce zeby znow bylo tak, ze przeze mnie nie obejrzysz tego filmu" i tego wieczoru ja pojechalam sama do kina, nie robiac mu zadnych wyrzutow, wrecz przeciwnie, powiedzialam mu "Nie martw sie, w koncu to nie Twoja wina ze Twoja praca jest taka nieprzewidywalna. Ale ja ten film chce obejrzec i to ostatnie dni, gdy puszczaja go w kinie, wiec nie moge dluzej czekac". 31 Odpowiedź przez Chce byc tylko szczesliwa 2013-07-22 00:36:30 Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? MarciaS napisał/a:Chce byc tylko szczesliwa napisał/a:Pewnie znow zostane nazwana bluszczem, bo szukam na forum Waszej opinii, ale musze sie poradzic... ja naprawde DZIS nie czuje, ze jemu jakos specjalnie na mnie zalezy... kilka dni temu chcial spotkac sie ze mna 2 dni pod rzad, w rezultacie z powodu nawalu pracy (a z tym nie przesadza, bo wiem, jaka prace ma) spotkal sie ze mna tylko w srode... w czwartek wieczor krotka rozmowa przez telefon (to ja zadzwonilam) a w piatek wieczor on odezwal sie sam, ale tylko poprzez smsy...w piatek wieczor zaproponowalam mu, ze w niedziele po poludniu, gdy skoncze prace, moglibysmy pojechac pociagiem do miejscowosci nad jeziorem, ktora znajduje sie kilkadziesiat km od miasta, w ktorym mieszkamy...odpisal mi "OK, zobaczymy, fajny pomysl"... Juz to "zobaczymy" mi sie nie spodobalo, bo ja bym mu tak nie odpisala gdyby mi cos zaproponowal...Dzis tez byl w pracy i po po godz. 18:00 przyslal mi wiadomosc "...(tu zdrobnienie mojego imienia), jestem nadal w pracy, niezle zamieszanie tu jest...nie wiem o ktorej skoncze ale jesli skoncze pozno, to nie zdaze zrobic niektorych rzeczy zakupow ktore planowalem zrobic dzis i bede musial zajac sie wszystkimi sprawami jutro" (jutro on nie pracuje, ja natomiast koncze prace ok. godz. 12).To jest to dobijanie sie do mnie drzwiami i oknami? Mam uwierzyc, ze jutro bedzie robil np. pranie, prasowanie i zakupy przez caly dzien? Nic mu nie odpisalam... nie spodobalo mi sie, ze juz mnie uprzedzil, ze jutro prawdopodobnie nici z naszego spotkania...ja gdybym byla na jego miejscu i zalezaloby mi, napisalabym "nie dam rady jutro jechac z toba na te wycieczke, ale wieczorem mozemy spotkac sie na 2 godzinki".... Gdy wyslal mi te wiadomosc o tym, jak to jest zabiegany dzisiaj i ze pewnie bedzie zabiegany rowniez jutro, resztkami sil powstrzymalam sie od napisania co o tym mysle... teraz planuje milczec, i nawet jesli zaproponuje cos na jutro wieczor, odmowic.... i zrobic tak kilka razy pod rzad... jesli bedzie ku temu okazja, bo odnioslam dzis wrazenie, ze jest mu wszystko jedno, czy dla niego jestem, czy nie... z drugiej strony ostatnio chcial mnie zobaczyc az 2 dni pod rzad... i ten jego tekst kilka dni temu "chce cie zobaczyc juz jutro bo nie widzimy sie juz od kilku dni"..... czy on sobie ze mna pogrywa?Jak mam sie zachowac? Stawiajac na szczera rozmowe postawilabym sie w pozycji ofiary i osoby, ktorej zalezy bardziej.... Moja droga! Za bardzo to wszystko przezywasz,interpretujesz,naprawde .Wrzuc troche na luz. Zdystansuj sie troche ,badz mila,symptyczna ,chetna na spotkania ,sama wykazuj inicjatywe tez kontaktuj sie z nim,ale nie mozesz przezywac,ze sie pare dni do Ciebie nie odzywa,lub odwoluje spotkanie,skoro mial duzo pracy,to nie oznacza od razu ,ze mu nie zalezy przeciez . To jest świeża znajomosc,spotykacie sie wlasciwie dopiero od maja , pozwol sie tej znajomosci rozwinac,aa nie od razu czekac na powazne raz: wyluzuj troche! MArciu, dzis w porze obiadowej wyslal mi wiadomosc "OK, wyrobilem sie z tym co mialem zrobic, choc nadal nie czuje sie zbyt dobrze, to o ktorej mam wpasc po Ciebie?" Napisalam mu, ze ja za chwile wychodze z domu i jade nad jezioro bo niedlugo bede miec wiecej pracy i rzadko bede miec wolne popoludnia i ze moze do mnie dolaczyc. Napisal, ze czuje sie lepiej niz poprzedniego dnia, ale nadal nie na tyle dobrze, zeby jechac gdzies przez godzine ale jesli tak zalezy mi na tym jeziorze, to moge jechac tam z kolezankami... Napisalam mu,ze w ogole nie spodziewalam sie, ze mielisny sie zobaczyc tego dnia, a on na to "Jak to?" A ja "Napisales wczoraj, ze musisz dzis zalatwic kilka spraw" a on na to "Ale przeciez nie zajmuja mi one calego dnia" a ja na to "Ale ja nie wiedzialam, kiedy chcesz sie zajac tymi sprawami, myslalam, ze z powodu zlego samopoczucia bedziesz spac do pozna a pozniej zajmiesz sie czym miales sie zajac"... skonczylo sie na tym, ze napisalam mu, ze ja jade nad jezioro i ze jesli on nie ma ochoty, to nie ma problemu, mozemy spotkac sie na spokojnie na dniach... pozniej wymienilismy jeszcze kilka smsow, calkiem milych, a na koniec wyslal mi smsa na dobranoc... Przekonalam sie wiec, ze jego "zobaczymy" co do niedzieli mialo zwiazek z jego zlym samopoczuciem...i, tak jak pisalam Wam juz wczesniej, wedlug mnie ta niepewnosc wynika z niejasnosci, jakie czasami niesie ze soba komunikacja przez smsy zamiast normalnej rozmowy... Bo kiedyrozmawiam z nim przez telefon, czuje sie pewniej, nie ma raczej ryzyka, ze cos zrozumie sie na opak. 32 Odpowiedź przez Chce byc tylko szczesliwa 2013-08-07 00:24:52 Chce byc tylko szczesliwa Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-14 Posty: 46 Odp: Czy to mozliwe, ze tak nagle stracil zainteresowanie? Ten mezczyzna, ktory "dobija sie do mnie drzwiami i oknami", w zeszlym tyg. powiedzial mi, ze martwi go jedna rzecz: to, ze pracujemy dla tej samej firmy i ze moga wyjsc z tego jakies problemy bo on ryzykyje swoja kariere a ja odnowe umowy o prace. Znow zaczelam miec obawy i leki...bo pracujemy w dwoch roznych placowkach, on nie jest moim szefem (ale fakt, jest o stanowisko wyzej) a on wyskoczyl mi z jakimis przedwczesnymi obawami...mowiac, ze tego samego dnia dowiedzial sie od kolegi z pracy, ze inny kolega, ktory pracuje w innym miescie, ma zablokowana droge awansu bo nie ujawnil pracodawcy, ze zwiazal sie z dziewczyna, ktora dzieki decyzji tego goscia (ale nie tylko jego) dostala umowe na czas nieokreslony...Firma, w ktorej pracujemy, jest firma miedzynaarodowa i na pewno ma jakies jasno ustalone zasady, co robi sie w takich przypadkach...Powiedzialam, ze czuje sie rozczarowana tym, ze martwi sie z gory czyms takim jesli nawet jeszcze nie jestesmy razem i spytalam "To co robimy? Przestajemy sie widywac?" On powiedzial, ze nadal chce mnie widywac, ale byl wyraznie smutny, a jeszcze dzien wczesniej mielismy sympatyczna rozmowe przez telefon...ale czestotliwosc spotkan nie wzrosla... powiedzial tez, ze ... nie moze zawiesc swoich przelozonych (na to ja "Zdecydowales wiec zawiesc mnie?"), a to by oznaczalo, ze zeby byc fair, musialby powiedziec, ze nie moze wydawac zadnej opinii (a przeciez nawet nie wiadomo czy ktos by go o nia pyytal!) w sprawie mojego zatrudnienia i mojej pracy i musialby sie przyznac, ze sie spotykamy...i dodal, ze nie wie, co zrobic, bo z jednej strony powinien byc fair w stosunku do pracodawcy, a z drugiej co ma ujawniac, skoro nasza znajomosc jest dopiero w powijakach?Podczas rozmowy tydzien temu chlopak powiedzial, ze odklada na pozniej myslenie o tym "problemie", bo ma teraz duzo pracy, a w piatek wyjezdza na 2 tyg. na urlop z przyjaciolmi... JA po tej rozmowie nie odezwalam sie pierwsza do niego az do dzisiaj... on tez w sumie milczal...dzien po rozmowie wyslal mi tylko smsa na dobranoc, pozniej na weekend wyjechal w rodzinne strony, mial wrocic w pon. ale w niedziele wieczorem wyslal mi sms "Wlasnie wracam"...nic nie odpisalam, bo zrobilo mi sie przykro, ze "wlasnie wraca" ale spotkania nie zaproponuje... zdenerwowal sie i po 3 godz. napisal "Moglabys cos odpisac nawet jesli mialoby to byc przyslowiowe "idz do diabla""... odpisalam mu "Wiesz lepiej co mysle i czuje?"... wczoraj po poludniu napisal mi "zobaczymy sie w tych dniach zeby pozegnac sie przed moim wyjazdem"... co wazne, to od czasu pamietnej rozmowy tydzien temu ani razu do mnie nie zadzwonil.... a i mam wrazenie, ze wysyla mi mniej wiadomosci... Czy dla Was to naprawde oznacza staranie sie, gdy facet wraca w niedz. wieczorem i nie proponuje nawet krotkiego spotkania dziewczynie, ktora widzial 5 dni wczesniej? Nie proponuje go rowniez dzien pozniej wieczorem, bo idzie wtedy na 1,5h do silowni... No i co sadzicie o jego obawach dot. pracy? Czy to nie jest tylko wymowka? Ja juz sie go o to spytalam (powiedzialam wprost:"Jesli przygotowujesz mnie ta rozmowa do ostatecznej decyzji, to lepiej powiedz mi teraz wszystko") , oczywiscie powiedzial, ze nie jest...tylko ze jego CZYNY nie wyrazaja jakiegos wielkiego zainteresowania moja osoba.... Wiem, ze facet jest ambitny i zapracowany, ale gdzie sa w tym moje potrzeby? Zaproponowal mi, zebysmy spotkali sie jutro, ale jestem juz umowiona z kolezanka wiec zaproponowalam mu czwartek... Czy wedlug Was poiwnnam powiedziec mu, ze mam ochote spedzac z nim wiecej czasu, ze nie interesuje mnie zwiazek bez zobowiazan? Bardzo chcialabym widziec sie z nim te 2-3 razy w tyg. nawet tylko na godzinke... czy tez moze podczas spotkania przed jego wyjazdem byc chlodna, skrocic spotkanie do maksimum...? Tylko ze w ostatnich dniach odsunelam sie, nie podejmowalam pierwsza kontaktu, i nie zobaczylam jakicchs staran z jego strony... jedyna reakcja to zlosc na moj brak odp. na jego smsa o powrocie... Tylko ze nawet wtedy gdyu byl zly, nie zadzwonil, tylko napisal (mam wrazenie, ze nie ma odwagi mnie uslyszec po tamtej rozmowie)...Obawiam sie, ze on czuje, ze mi zalezy i moze przez to sie wycofuje? Dodam, ze dzien wczesniej przed ta trudna rozmowa rozmawialismy przez telefon, mowil mi, ze jest bardzo zmeczony po pracy, a ja na to "szkoda, bo naszla mnie ochota zobaczyc cie teraz ale wiesz, ze gdy mowisz, ze jestes zmeczony, mam wrazenie, ze bede ci sie narzucac proponujac ci nawet krotkie spotkanie?" On na to "Nigdy nie odebralem cie jako osobe narzucajaca sie... ale naprawde jestem zmeczony, zobaczymy sie jutro, i prosze nie bierz do siebie tego ze dzis nie dam rady"... Powiedzialam z usmiechem "nie martw sie, nie ma sprawy".... i wszystko bylo pieknie, a dzien pozniej sprawil mi bol swoimi obawami, zachowal sie jak facet bez jaj wedlug mnie! Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

co zrobic zeby chlopak zwrocil na mnie uwage