Meester "Natura nie znosi próżni-kultura próżnosci": natura nie znosi prózni - na ziemi nie ma pustych miejsc, w tym sensie, że np. są organizmy, które potrafią przetrwać w skrajnie nieprzyjaznych warunkach, na pustyniach itd., nawet oceany roją się od różnorodności flory i fauny. W kolejnym odcinku wiedzy nietajemne porozmawiamy o percepcji oraz naturze rzeczywistości oraz tego co ją tworzy. Poruszymy kilka ciekawych wątków i przez Chile porozmawiamy o..gadach:), które to podobno sterują naszym światem ku zniewoleniu ludzkości. Będzie ciekawie! Serdecznie Zapraszam! Notatki szamana: 04 wiedza nieTajemna - Natura Rzeczywistości, To co nazywamy światem Natural Dread Killaz - NIE!LEGALNAO PłycieTo drugi album w dyskografii Natural Dread Killaz. Paxon, Manolo i Yanaz stworzyli swoją muzykę w wybuchowym stylu, Lista słów najlepiej pasujących do określenia "natura jej nie znosi": PRÓŻNIA KURA ŻABA KREW DUSZA SKÓRA MODA JAKOŚĆ IDEA RAMA NIOSKA RÓWNOWAGA KASZA WYSPA TREŚĆ PASJA DAMA ŻMIJA KUKUŁKA JADWIGA. Słowo. Natura nie znosi próżni. Ledwo Żabcia została adoptowana, a już jej boks zajął Kajtuś 😞 Mały piesek, kundelek w typie teriera, oceniony przez panią weterynarz na ok. 2 lata. Oczywiście jak wiele psów, które do nas trafiły jest niczyj. Nikt go nie zna, nie poznaje chyba po prostu spadł z kosmosu. Traduzione polacco di "Licia" in contesto: Rovineresti non solo te, ma anche Licia. Zgubisz nie tylko siebie, ale i Ligię, rozumiesz? GyMjp. Rozwiązaniem tej krzyżówki jest 10 długie litery i zaczyna się od litery Ś Poniżej znajdziesz poprawną odpowiedź na krzyżówkę natura, przyroda, jeśli potrzebujesz dodatkowej pomocy w zakończeniu krzyżówki, kontynuuj nawigację i wypróbuj naszą funkcję wyszukiwania. Czwartek, 30 Lipca 2020 ŚRODOWISKO Wyszukaj krzyżówkę znasz odpowiedź? podobne krzyżówki Środowisko Hasło Opisy do hasła Anturaż Asysta Biosfera Bractwo inne krzyżówka Przyroda, natura, ekosystem Utożsamianie boga z przyrodą Przyroda Natura Natura rzeczy Zgodność z naturą Natura czegoś To druga natura Druga natura człowieka Jest drugą naturą Natura druga Martwa natura na płótnie Zgodny z naturą Monica, zagrała w filmie "grzeszna natura" W filoz. natura bytu jest jednorodna Na nim martwa natura M1 natura jej nie znosi Taka jej natura łatwo się zajmuje Natura ludzka M1 taka jej natura - łatwo się zajmuje trendująca krzyżówki Ł16 w pracy na wszystkich patrzy z góry Stała posada w wymiarze 50% godzin Manekin wyobrażający postać człowieka Miasto na białorusi sławne za sprawą pasów noszonych przez polską szlachtę Rudolf z zaprzęgu świętego mikołaja 9l być albo nie być 5a raz, dwa, trzy i jedno dzieło gotowe Urządzenie do ćwiczeń imitujące np pilotowanie samolotu symulator Johannes, znany kompozytor niemiecki,twórca „tańców węgierskich 12a pendant do ikry Jan, były piłkarz rozważany jako trener naszej reprezentacji 22d kawałek cytrynki na zadrapanie 5k dokumentowy bis 20j czerpie dane z układu planet 3j nieodłączny składnik wiana W każdym chyba, mniej lub bardziej zurbanizowanym miejscu na świecie odbywa się swego rodzaju „rotacja”, ale i „walka” o należne danej jednostce, danemu podmiotowi miejsce w przestrzeni, w otaczającej rzeczywistości. Tak oto kierowcy walczą o miejsce na coraz bardziej zatłoczonych drogach czy parkingach, piesi toczą boje z kierowcami o przysługującą im, niestety, w co najmniej za małych proporcjach część przestrzeni, jak choćby o możliwość przejścia bezpiecznie przez ulicę w wyznaczonym dla nich miejscu, nie zaś lawirując pomiędzy wszechobecnymi „potworami z silnikiem diesel’a”… Idąc dalej: przyroda również nie chce pozwolić, aby zniknęły ostatnie dowody na jej obecność w „miejskiej dżungli”, co niestety łatwe nie jest … Jednak jak zaznaczyłam w samym tytule „natura”, a raczej otaczający nas świat i rzeczywistość, którą sami kreujemy, nie znoszą nudy. Tak, więc do pewnego stopnia rzeczą naturalną, a co za tym idzie pożądaną jest swego rodzaju rotacja, a nawet walka pomiędzy poszczególnymi podmiotami egzystującymi w otaczającej nas przestrzeni. Niestety prawdą jest, iż współcześnie procesy te następują nie porównywalnie szybciej niż jeszcze 100 lat temu, jednak na ów stan rzeczy złożyło się wiele innych czynników, o których długo można by tutaj dywagować. Skoro w „naturze” nie powinno być nudno, to może wcale nie należy ulegać nadmiernej panice związanej z tezą, iż w otaczającej nas przestrzeni pełną dominację przejmują kierowcy samochodów, zostawiając nie wiele miejsca dla tych mniej zmotoryzowanych, nie mówiąc już o niszczeniu przyrody. Dowodów na to, iż każdy wspomniany tutaj element albo, jak kto woli podmiot w przestrzeni, kieruje się zasadą „skoro zamknęli drzwi należy wejść oknem”, jakkolwiek kolokwialnie to brzmi, nie trzeba szukać daleko. Jeśli kierowcy samochodu w pewnym momencie ktoś postawi znak ograniczający przestrzeń parkingu, ten zaparkuje tam, gdzie być może owego wyznaczonego miejsca parkingowego już nie ma, ale nie ma też wyraźnego zakazu parkowania. Piesi szukając przejścia przez zatłoczony samochodami chodnik, „wytyczają” nowe trasy, na przykład poprzez pasy zieleni. W jeszcze innym przypadku, jeśli owej zieleni dookoła nas jest „za dużo”, też można ją w umiejętny sposób ograniczyć… Patrz na załączonym zdjęciu… Nawet przyroda nie chcąc pozwolić, aby ostatecznie odebrano jej miejsce w przestrzeni miejskiej potrafi znaleźć sposoby na zaznaczenie swojej obecności. Choćby dzikie kępy traw czy kwiatów na mniej zatłoczonych widać swego rodzaju rotacja i zmiana miejsc, a nie zupełny zanik pewnych zjawisk i podmiotów w przestrzeni miejskiej cały czas trwaj i nic nie wskazuje na to, aby miały się szybko zakończyć lub poddać całkowicie dominacji jednej z jej elementów. Od kilku tygodni zewsząd jesteśmy bombardowani informacjami o kolejnych problemach pogodowych w Polsce i za granicą. Straty dotykają oczywiście tylko części upraw i regionów, jednak wiele organizacji już pokusiło się o szacowanie szkód i liczenie przyszłych plonów. Wnioski są jednoznaczne – w tym roku plony będą ograniczone, a ceny wyższe niż w roku ubiegłym. Rozwiązaniem może być uniezależnienie się od warunków atmosferycznych. Ale całkowite uniezależnienie nie jest możliwe. Oczywiście istnieją systemy uprawy pod osłonami, w szklarniach i tunelach, które mogą pomóc, ale dla większości polskich producentów nadal pozostają w sferze planów. Co więcej – koszty inwestycji muszą znaleźć pokrycie w cenie owoców, a po zeszłym sezonie może być to problematyczne. W Polsce pogodowo ostatnie tygodnie były trudne. Niektóre rejony naszego kraju zostały dość mocno dotknięte mrozami i przymrozkami. Bardzo dokuczyła nam wszystkim susza. Drzewa wysilone po zeszłym sezonie powinny być dobrze dokarmione. Jakie będą plony w tym roku? Polska. Susza, przymrozki i mrozy, grad Rejon Czerwińska nad Wisłą – bardzo niskie temperatury i przemrożenia truskawek, czytaj w tekście: Majowe chłody w zagłębiu truskawkowym. Pestkowe – lokalnie straty do 90% w śliwach, wiśniach i czereśniach, ale dużo zależało od lokalizacji sadu – ziemia grójecka została przez zimny front podzielona na dwie części. W części lustrowanych sadów sytuacja wyglądała bardzo dobrze, a część została przez mrozy potraktowana bardziej dotkliwie. Ucierpiały również jabłonie – najbardziej 'Idared’ i cała grupa 'Jonagoldów’ – jednak tak jak w przypadku opisywanych powyżej pestkowych w różnych sadach i w różnych rejonach Polski szacunki są różne. Polecamy nagranie z lustracji w sadzie jabłoniowym w powiecie toruńskim w województwie kujawsko-pomorskim. W sadach chronionych systemami zraszania nadkoronowego sytuacja wygląda dużo bardziej optymistycznie. Kalifornia (USA). Ulewne deszcze i burze, możliwy śnieg Jeszcze kilka tygodni temu kalifornijscy sadownicy spodziewali się rekordowych zbiorów czereśni, jednak pogoda przynosząc nagłe i ulewne deszcze spowodowała poważne zniszczenia części upraw – w niektórych sadach straty sięgają nawet 100% plonów. Obecnie w Kalifornii trwają zbiory czereśni odmian ‘Coral’ i ‘Brooks’. Szczególnie ta druga źle znosi nadmiar wody. Mikropęknięcia spowodowane zbyt dużą ilością wody pobraną przez owoce uniemożliwiają przechowywanie i handel owocami, dlatego część sadowników zaniechała dalszych zbiorów. Dużo bardziej optymistycznie wygląda sytuacja na plantacjach winogron. Do zbiorów pozostało jeszcze kilka tygodni, więc ulewne deszcze nie zagrażają temu gatunkowi. Włochy. Burze, ulewy, lokalne podtopienia. „Klęska włoskiego rolnictwa” Włoskie uprawy ogrodnicze kolejny raz tej wiosny odczuły falę deszczy, burz i gradów. Uszkodzenia upraw są na tyle poważne, że centrala stowarzyszeń rolniczych Coldiretti mówi o „klęsce włoskiego rolnictwa”. Ubiegły weekend i początek bieżącego tygodnia przyniósł znacznym obszarom Włoch załamania pogody. Od Mediolanu i Bolonii po Sycylię ogłoszono żółte lub pomarańczowe alerty. Burze z gradami i ulewy przyniosły szkody w sadach, na plantacjach i w uprawach polowych – więcej na ten temat pisaliśmy w artykule: Duże straty we Włoszech. Hiszpania. Burze gradowe w regionie Walencji 29 i 30 kwietnia w hiszpańskiej Walencji załamanie pogody przyniosło burze gradowe powodując zniszczenia na obszarach około 10-15 tys. ha przeznaczonych do uprawy cytrusów, powodując straty szacowane na 2,2 mln euro, podaje organizacja rolnicza La Unió de Llauradors. Najbardziej ucierpiały plantacje pomarańczy – straty szacowane są na 1,5 mln euro. Opady miały również wpływ na wygląd owoców pestkowych i warzyw. Więcej na ten temat w tekście: Grad zniszczył hiszpańskie cytrusy. Izrael: Silny wiatr, deszcz, grad i niskie temperatury W Izraelu kwietniowe deszcze, silny wiatr, grad i bardzo niskie temperatury spowodowały uszkodzenia drzew pestkowych – czereśni, wiśni, nektaryn, brzoskwiń i śliw, ale również jabłoni. Setki rolników złożyło wnioski o odszkodowania ubezpieczonych upraw. Choć w Izraelu nie ma jeszcze tegorocznych płodów rolnych, to ceny owoców i warzyw w sklepach i tak już wzrosły. Jak w związku z tym będą się kształtowały ceny owoców importowanych? Jakie będą ceny krajowych owoców na rynku i tych wysyłanych na eksport? Agata Perzyna Zawsze, gdy katolicy coś tracą, ktoś inny zyskuje. Jeśli jako Kościół przestaniemy mówić o duchowości czy chrześcijańskiej medytacji, wnet w księgarniach znajdziemy mnóstwo poświęconych jej wydawnictw. Będą stały na półce „New Age”. Natura nie znosi próżni… Nie trzeba daleko szukać. Wystarczy ruszyć tuż za naszą granicę. Ile sklepów z artykułami ezoterycznymi widziałem w Ostrawie, Pradze, ślicznym Štramberku, w którym zatrzymał się czas, czy w niemieckim pięknie odrestaurowanym Görlitz... Wahadełka, amulety, talizmany i gadżety. „Zawsze, gdy katolicy coś tracą, ktoś inny zyskuje”. Taką intuicję zanotował Robert Barron, biskup pomocniczy diecezji Los Angeles, który ze względu na zdolność pisania w prosty sposób o zawiłych kwestiach i błyskotliwą narrację przyrównywany jest do abp. Fultona Sheena czy Chestertona. To prawda. „My Niemcy niewierzący? My jesteśmy bardzo wierzącym narodem. Uwierzymy we wszystko, co nam podadzą” – zażartował kiedyś gorzko kard. Joachim Meisner zza naszej zachodniej granicy. Wierzący ateiściTo niezwykle trafna intuicja. Przyznam, że nie spotkałem w życiu ludzi niewierzących. Każdy z nich w coś wierzył.– Ateiści też wierzą – opowiadała mi przed laty ceniona biblistka prof. Anna Świderkówna. – Kiedyś zadzwonił do mnie mężczyzna podający się za ateistę. Grzecznie powiedziałam: „Rozumiem. Czyli pan wierzy, że Boga nie ma”. „Nie! Ja nie wierzę. Sam już nie wiem…” – wybąkał kompletnie zbity z tropu rozmówca. My wierzymy, że Bóg jest. Ateiści wierzą, że Boga nie odrzucimy nadającą smak życiu „sól ziemi”, skupimy się na erzacu. Tak to działa. – Co proponuje nam kultura? Namiastkę – opowiadał mi ojciec Daniel Ange, niestrudzony ewangelizator, 90-latek o oczach młodzieniaszka. – W Kanadzie wybudowano szkołę położoną w lesie nad pięknym jeziorem. Ale tam nie ma okien! Taki architektoniczny wymysł. I młodzi siedzą godzinami przy sztucznym świetle. To obraz kultury Zachodu: jakiejś słabej namiastki szczęścia. A ludzie potrzebują prawdziwego na tę lampę!À propos światła – doskonale pamiętam sytuację sprzed przy kawie. Z głośnej rozmowy wynikało, że pracują na pobliskim uniwerku. „Wiesz, kupiłam w Bytomiu na targu staroci piękną lampę. Mówię ci, śliczna!”. „Ja nie miałabym odwagi brać takiego sprzętu do domu. Nie wiadomo, jaką energię przenosi. A nuż ta lampa towarzyszyła osobie cierpiącej albo umierającej?”.W takich chwilach dziękuję Bogu za to, że odkrył przede mną chrześcijaństwo. I nie chodzi o buńczuczne: „Jeśli nie my, to kto?” czy spoglądanie na kogoś z pozycji wszystko wiedzącego depozytariusza prawdy. Papież Franciszek niedawno zauważył, że „spoglądanie na kogoś z góry jest słuszne tylko wtedy, gdy podajemy mu rękę, by pomóc mu wstać”. Chodzi o pełną pokory konstatację, że odrzucenie Tego, który jest „drogą, prawdą i życiem” zawsze skazuje człowieka na błądzenie w ciemnościach i kompulsywne szukanie zamienników.„Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Tobie” – to zdanie św. Augustyna słyszę w refrenie piosenki Johnny’ego Casha: „You can run on for a long time. Sooner or later God’ll cut you down”. Możesz zwiewać przed długi, długi czas, ale prędzej czy później Bóg i tak cię twardo na ziemi„Im bardzie człowiek stoi po stronie Boga, tym bardziej rośnie jego realizm, tym jaśniej ukazują się kontury rzeczywistości” – pisał kard. Joseph Ratzinger, ucinając teorie o tym, że chrześcijanie z głowami w chmurach są kompletnie odklejeni od laty poznałem kijowskiego pianistę, który nawrócił się jako student na… zajęciach ateizmu. Włączył logiczne myślenie i nie bał się zadawania (sobie, bo za ich artykułowanie mógł trafić za kratki) trudnych pytań. Zdumiewało go powołanie w kijowskim konserwatorium dziedziny nauki na temat kogoś… kto podobno nie istnieje. Jeśli Boga nie ma – a takie było założenie – po co obudowywać tę tezę setkami uniwersyteckich teorii i opasłymi tomami podręczników? – Nie istnieje przecież dziedzina nauki opisująca arktyczne upały czy syberyjskie kangury – opowiadał mi. Ten absurd i logiczna sprzeczność doprowadziły go do poszukiwań, a ponieważ sam Jezus podpowiedział: „Szukajcie, a znajdziecie”, długo nie trzeba było czekać na efekty…– Historia pokazuje jasno: jeśli chrześcijaństwo nie promieniuje, to nie dlatego, że napotyka w świecie opór, ale dlatego, że zabrakło mu gorliwości i świętości – powiedział mi przed laty Pierre-Marie Delfieux, założyciel Monastycznych Wspólnot Jerozolimskich – Gdy sól straci smak nadaje się do kwintesencja tego tuż za rogiemPonieważ jako Kościół odpuściliśmy, słowo „medytacja” nie kojarzy się już ludziom z trapistami czekającymi w ciszy na Słowo. Pachnie raczej Dalekim Wschodem, a jeśli już pojawia się na słupach ogłoszeniowych, to jak papużka nierozłączka związane jest z wyrażeniem „transcendentalna”.A przecież św. Ignacy ­Loyola pisał, że w medytacji zbieramy siły, by „wyrwać się z siebie i przejść w Boga”, a matka Teresa z Kalkuty notowała: „Dusze ludzi rozmodlonych to dusze, w których panuje głęboka cisza. Nie możemy stanąć w obecności Bożej, jeśli nie narzucimy sobie ciszy wewnętrznej i zewnętrznej”.Wielokrotnie pisałem o tym, że w swej wędrówce przypominamy poczciwego Koziołka Matołka, który „po szerokim szuka świecie tego, co jest bardzo blisko”. Tuż za opisał tę drogę Tomasz Budzyński, muzyk przed laty zafascynowany wschodnimi duchowościami, współzałożyciel klubu Gnosis, skupiającego śmietankę rodzimego okultyzmu. – Byłem gnostykiem, rozkochanym w legendach arturiańskich. W nich bardzo istotne było poszukiwanie świętego Graala, kielicha, w którym jest krew Chrystusa. Rycerze udawali się na Wschód, by go odnaleźć. I nagle ja tego Graala znalazłem! Znalazłem! Bo Graal jest obecny na każdej Mszy Świętej. Jest to kielich, który stoi na ołtarzu, bo jest w nim krew Chrystusa. Ludzie myślą, że aby go znaleźć, trzeba pojechać do Tybetu. Nieprawda! Święty Graal jest w kościele kilka metrów obok. Stoi na do wstydu– Stało się coś przedziwnego. To, co było od samego początku w chrześcijańskiej tożsamości (medytacja nad Słowem, ćwiczenia oddechowe, na które zwracali uwagę ojcowie pustyni), zostało przez nas zapomniane i wraca do nas ze strony wschodnich duchowości, z nieodłącznym dopiskiem „transcendentalna” – opowiada Daniel Wojda, odpowiedzialny za popularny portal i aplikację Pogłębiarka. – To dla nas, chrześcijan, powód do wstydu, bo zapomnieliśmy o tym, co było doświadczeniem Kościoła. Myślę, że problem pojawił się w XIX wieku, który przestawił akcent z tego, że „Bóg do nas mówi”, na to, jaka jest nasza odpowiedź. Ze Słowa, które pochodzi od Boga, na ludzkie zachowanie, zasady, moralność. Na katedrach zamiast teologii mistycznej zaczęto chętniej wykładać teologię moralną. A przecież nic nie zastąpi spotkania z żywym Bogiem, misterium tajemnicy, zachwytu Jego słowem, obcowania z Nim…W ostatnich latach ogromną karierę robi słowo mindfulness (od angielskiego przymiotnika mindful – uważający). To tzw. trening uważności polegający na kierowaniu uwagi na to, czego doświadczamy w chwili obecnej. Czy nie jest to chrześcijańskie „tu i teraz?”.„Ważne jest tylko teraz. Jutro i wczoraj mają całkowicie drugorzędne znaczenie” − przypominał o. John Chapman, benedyktyn (1865–1933), a Teresa z Lisieux notowała: „Każda chwila to wieczność”.− Rozważanie przeszłości rodzi żal, nostalgię, melancholię lub poczucie winy. Życie przyszłością szybko wyzwala niepokój, strach i obawę. Taka mieszanka uczuć wytwarza nastrój, który nie sprzyja pokojowi – wyjaśnia Laurence Freeman, benedyktyn, założyciel pierwszego Centrum Medytacji Chrześcijańskiej w Londynie. − Między przeszłością a przyszłością, będącymi wytworem umysłu, znajdujemy teraźniejszość, która jest absolutną rzeczywistością. Tylko w chwili obecnej możemy znaleźć Boga, Boga, który nazywa sam siebie „Ja Jestem”.Jak często to, co okrzyknięto nową modą, stylem życia czy kolejną rewelacyjną receptą na zdrowie, jest od wieków zakorzenione w duchowej tradycji Kościoła.„W gorącej i pulsującej rzeczywistości życia Bóg nie znajduje już ust wystarczająco czystych i bezinteresownych, aby przez nie przemówić. Wszystko jest straszliwie skompromitowane, do tego stopnia, że role się odwracają: Kościół jest sądzony przez świat” – diagnozował Paul Evdokimov w „Szalonej miłości Boga”. „Chrześcijanie zrobili wszystko, aby wyjałowić Ewangelię; można powiedzieć, że zanurzyli ją w neutralizującym płynie. Stępione zostało wszystko, co uderzające, wykraczające poza zwyczaj, wstrząsające. Religia stała się nieszkodliwa, spłaszczona, grzeczna i rozsądna – i przez to niestrawna”.Znak nadzieiZerkam na statystyki Kościoła katolickiego ostatniej dekady. Choć spada liczba Polaków deklarujących się jako wierzący i lecą w dół słupki związane z religijnością młodego pokolenia, na stałym poziomie pozostaje liczba tych, którzy deklarują się jako głęboko wierzący. Co ciekawe, przy spadającej liczbie dominicantes (uczestniczących w niedzielnych Mszach) rośnie liczba communicantes (przyjmujących regularnie Komunię Świętą).Z badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego SAC wynika, że w 1980 roku przy 51 było jedynie 7,8 proc. communicantes. W 2019 roku odsetek katolików uczęszczających na niedzielną Eucharystię w odniesieniu do ogólnej liczby zobowiązanych wynosił 36,9 proc., ale odsetek przyjmujących w trakcie niedzielnej Eucharystii Komunię św. – już 16,7 proc. To znak osobiste notatki Jana Pawła II. Zapisywał je drobniutkim maczkiem na kartkach prywatnego kalendarza. W jednej z pierwszych, które zanotował jako papież, pisał: „5 marca 1979: Chrystus żyje w nas. Bardziej od formuł dogmatycznych ważne jest doświadczenie; obcowanie z Tym, który w nas żyje w sposób najbardziej rzeczywisty. To Jego życie w nas, przebywanie, obcowanie jest siłą, jest źródłem świadectwa, które przemawia wobec wszystkich odmian ateizmu, sekularyzmu i »śmierci Boga«”. To przecież kwintesencja jego pontyfikatu!Nasze świadectwo przemawia wobec „wszystkich odmian ateizmu, sekularyzmu i »śmierci Boga«”. Czy nie warto nauczyć się tej diagnozy na pamięć?• CytatybazaFrançois RabelaisNatura nie znosi próżni. Natura nie znosi próżni. Nieco podobne cytaty E = mc2 Takich chronionych terenów w krajach zachodnioeuropejskich jest mało, a w Polsce dużo. Natura się tak rozszerzyła, że praktycznie rzecz biorąc, nic zbudować nie można. Kobieta przesiąka poglądami człowieka, z którym sypia. Ostatecznie (Natura czy Bóg – nie będziemy się spierać) nie po to tak skonstruował mężczyzn, by setki tysięcy plemników się marnowały; wnikają one w ciało kobiety i przerabiają ją na obraz i podobieństwo mężczyzny, do którego ona należy. Taka jest natura świni, że jeśli da się jej możliwość wejścia racicami w koryto – to wlezie. Nic nie powstrzyma biurokracji przed dalszym świadczeniem nam Dobra, chronieniem nas przed Złem – jeśli będzie jej wolno to robić! To jest dziwne, niezwykłe i interesujące miejsce. Nic tutaj nie przypomina tego, co jest u nas. Wszyscy ludzie są obłąkani, inne zwierzęta też są obłąkane, ziemia jest obłąkana, sama Natura jest obłąkana. Człowiek to istota ogromnie ciekawa. W swych najwyższych wzlotach jest czymś w rodzaju anioła bardzo niskiej rangi, w swych najgorszych upadkach czymś niewyrażalnym i niewyobrażalnym. A przecież otwarcie i zupełnie szczerze nazywa siebie najszlachetniejszym dziełem Boga. Naprawdę. I nie jest to wcale jakiś nowy pomysł, mówi to do siebie od wieków i wierzy w to. Wierzy w to i w całym jego rodzie nie znalazł się nikt, kto by się z tego wyśmiał. Natura wyposażyła nas w instynkt, który „myśli” za nas i działa szczególnie w krytycznych sytuacjach. Do tego doszły inne „instynkty”, takie automatyzmy, potrzebne do borykania się z cywilizacją. Niestety, takie instynktowne reakcje nie idą w parze z myśleniem i najczęściej już po fakcie zdajemy sobie sprawę z tego, że „gdybyśmy mieli czas pomyśleć”, to wszystko byłoby inaczej. Dlatego proponuję: mniej automatyzmów, panujmy nad instynktem, zastępujmy go myśleniem. Wtedy trudno przegrać! Tak. Atomy węgla bardzo chętnie łączą się ze sobą, tworząc podstawę chemii organicznej. Woda z kolei jest rozpuszczalnikiem pozwalającym na zachodzenie różnych reakcji chemicznych. Stanowi też doskonały środek transportu dla ich produktów - nawet na bardzo wielkie odległości. Problem w tym, że nie wiemy, czy gdzieś indziej natura nie wymyśliła czegoś lepszego. Znamy tylko jeden przykład życia i właściwie ciągle nie wiemy, czym ono jest. Rozmowa z górą jest oczywiście przenośnią. Przygotowuję się w ten sposób do wyprawy, również pod kątem mentalnym. Jakby nie było, wchodzę tam w żywioł, naturę. Tam nie ma reguł gry, to nie jest boisko, nigdzie nie zejdziesz jak masz kontuzję. I dlatego tak musisz się w to miejsce wczuć. Działać tak, jak działa natura, funkcjonować jak ona. Pomyśleć o możliwych sytuacjach, o tym, co cię może zaskoczyć. No i to jest też czasami strach, który musisz pokonać. Cóż, mam jeden i tylko jeden cel poszukiwań. Pozwolę sobie poprzedzić to stwierdzeniem, że szukam osobistego szczęścia, spełnienia i radości. Ponieważ nie miałem tych wszystkich rzeczy i jest oczywiste, że nigdy ich nie doświadczę, mam nadzieję, że zarobię dużo pieniędzy, ale to się też nie udało. A jednak jest jedno poszukiwanie którego nigdy nie porzucę, i które wydaje mi się w moim zasięgu, aby rozstrzygnąć raz na zawsze, ku własnej satysfakcji - niekoniecznie ku zadowoleniu kogokolwiek innego: jaka jest prawdziwa natura otaczającej nas rzeczywistości w porównaniu z pozorną, ewidentną, fenomenologiczną rzeczywistością, którą postrzegamy. Dziwaczność to nie moja natura. Jestem porządnym chłopcem z Wisconsin.

natura jej nie znosi